Coraz mniej Polaków chodzi na msze, ale w święta kościoły pękają w szwach. Pasterki zawsze gromadziły i ciągle gromadzą tłumy. Były odprawianie nawet w czasie najazdu bolszewików, okupacji czy w stanie wojennym. – Pamiętam 1981 r. śnieg, trzaskający mróz. Żeby odprawić pasterkę, musiałem przekroczyć granicę województwa w czasie godziny milicyjnej. W tę świętą noc nawet milicja nie zważała na zakazy – wspomina ks. Zbigniew Kowalczyk, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tomaszowie
W Boże Narodzenie świątynie są zawsze pełne ludzi, zwłaszcza w wigilijną noc w czasie pasterki. – Trochę się śmieję, że przychodzą też tzw. roczniaki. Czyli ci, który zaglądają do kościoła od święta, czyli w Wielkanoc na rezurekcję i właśnie na pasterkę. Cieszę się, że przynajmniej wtedy. Zawsze są mile widziani – mówi ks. Zbigniew, który jest proboszczem parafii w Ludwikowie od 1988 r. Wcześniej sprawował posługę w innych częściach kraju: na terenie Mazowsza i w Świętokrzyskiem. Szczególnie pamięta grudzień 1981 r. i pasterkę, którą odprawiał w stanie wojennym w małym kościółku w miejscowości Krynki. – Kościół parafialny był na terenie ówczesnego województwa mazowieckiego, a filia – kapliczka – w świętokrzyskim. Wiadomo, że w stanie wojennym obowiązywała godzina milicyjna i żeby przekroczyć granicę województwa, potrzebne było stosowne pozwolenie. Takiego nie miałem. Trochę się bałem, ale nie zważałem na konsekwencje. Jako kapłan miałem obowiązek odprawić mszę świętą. Ludzie mimo śniegu i trzaskającego mrozu dotarli do kościoła, nie mogłem ich zawieść. W tę wigilijną noc milicjanci okazali serca. Stali zmarznięci przy koksownikach przy szlabanach. Przepuścili mnie na granicy województwa i normalnie odprawiłem pasterkę – wspomina ks. Z. Kowalczyk.
- Dwie pasterki, żeby wszyscy się zmieścili
W czasie pandemii (ze względu na obostrzenia sanitarne) w wielu kościołach organizowano dwie pasterki. W tym roku w kilku tomaszowskich parafiach będzie podobnie. 24 grudnia w kościołach wierni zgromadzą się najpierw o godz. 22.00, a później o 24.00. – Na tej pierwszy mszy jest zawsze dużo dzieci i osób starszych. Dla nich o północy byłoby zbyt późno – wyjaśnia ks. Zbigniew.
Tak samo będzie w kościele księży filipinów w parafii św. Rodziny przy ul. Niskiej. – Pierwsza msza święta będzie z udziałem chóru parafialnego, a drugiej oprawę muzyczną zapewnia "Przystań Dwunastu". Organizujemy dwa nabożeństwa ze względu na bardzo wysoką frekwencję. Przyjeżdżają nie tylko nasi parafianie, ale też tomaszowianie z innych części miasta i wierni spoza Tomaszowa. Po prostu wszyscy nie zmieściliby się na jednej mszy – mówi ks. Grzegorz Chirk, proboszcz parafii św. Rodziny przy ul. Niskiej.
O północy pasterka odbędzie się w większości kościołów w naszym powiecie. Również w sanktuarium św. Anny w Smardzewicach. - Będzie bardzo uroczyście., będziemy gościć ojca prowincjała. Zagrała orkiestra dęta OSP ze Smardzewic. Dla mieszkańców wsi taka uroczystość ma wyjątkowy charakter. W kościołach filialnych w Treście-Twardej i Unewlu takie nabożeństwa odprawimy o godz. 22.00 - wyjaśnia o. Mariusz Kapczyński, proboszcz parafii św. Anny w Smardzewicach.
- To co w świętach najważniejsze
Podczas pasterki frekwencja w kościołach naszego powiatu jest rekordowa. W tłumie ściśniętych wiernych (wielu też stoi na zewnątrz świątyni) unoszą się "zapachy i smaki" wigilijnych potraw. Czuć je szczególnie w małych kościołach. – Tam, gdzie jest niski sufit, zwłaszcza pod chórem – uśmiecha się ks. Zbigniew. – Kiedyś było to bardziej zauważalne i wyczuwalne. Teraz jakby ludzie bardziej szanują to, że uczestniczą we mszy świętej. Przecież będzie jeszcze czas, żeby poświętować – dodaje proboszcz parafii w Ludwikowie.
W okresie świątecznym (jeszcze długo przed świętami) bardzo popularne są różnego rodzaju iluminacje, bombki, ozdoby, choinki, mikołaje. Prześcigamy się w różnorodności potraw. Kupujemy, sprzątamy, biegamy, a przy tym zatracamy to, co najważniejsze. – Tego wszystkiego nie da się uniknąć, to swoisty znak czasów, w których żyjemy. Jest potrzebne, ale ważne, żeby właściwie rozłożyć proporcje. Pamiętać, że świętujemy Boże Narodzenie. Świętowanie łączy się też z konsumpcjonizmem. Dla nas chrześcijan katolików ważne jest właściwe położenie akcentów. Odróżnienie tego, co najważniejsze, od tego, co mało istotne. Wiemy, dlaczego, po co świętujemy, i to jest dla nas najważniejsze. Przeżycie spotkania z narodzonym Bogiem i z rodziną, budowanie relacji z ludźmi. Ważne, żeby przeżyć ten czas pięknie i dobrze – mówi G. Chirk.
- Ruszą z kolędą
Zaraz po świętach (w niektórych parafiach już w nowym roku) księża ruszają z wizytą duszpasterską. – Dla mnie to będzie już 37 kolęda w parafii w Ludwikowie. Cieszę się, że znowu będziemy mogli odwiedzić parafian w ich domach. Będzie okazja do osobistej rozmowy, ale też uzupełnienia danych w kartotece. Może spotkamy też parafian, którzy zjeżdżają do rodzinnych domów tylko na świąteczną przerwę – mówi ks. Z. Kowalczyk.
Parafia w Ludwikowie stanowi swoistą wyznaniową mozaikę. Przeważają rodziny katolickie, ale są też ewangelicy, chrześcijanie dnia szóstego i świadkowie Jehowy. – Wszyscy żyją w zgodzie, nikt nikomu nie wadzi i nie wchodzi w drogę – twierdzi proboszcz parafii w Ludwikowie.
Większość wiernych, przygotowując się do wizyty księdza, pisze również na drzwiach poświęconą kredą napis C+M+B (niekiedy K+M+B) oraz datę. Skrót ten nie pochodzi wbrew obiegowej opinii od imion trzech króli, ale od łacińskiego Christus Mansionem Benedicat – Niech Chrystus błogosławi ten dom.
ag