Tak 7 września w Kierzu zwołano drugie w tym roku spotkanie taneczne z udziałem przyjezdnych z okolicznych wiosek, Tomaszowa, Rawy Mazowieckiej, Opoczna, gości z Gdyni, a nawet z USA, którzy spędzają urlop w Polsce.
Zabawę zorganizowano na terenie odtwarzanych z inicjatywy Michała Adama Pająka starych zabudowań gospodarczych. – Z inicjatywy fundacji Etnocentrum Ziemi Łódzkiej, powołanej do życia w Kierzu na terenie gminy Lubochnia, powstało miejsce spotkań przeznaczone dla osób (wręcz nawet koneserów) zainteresowanych propagowaniem zanikających ludowych obyczajów oraz tożsamości naszych przodków – wyjaśnia prezes fundacji Michał Adam Pająk. – Dwa lata temu aktem notarialnym utworzyliśmy fundację z siedzibą w pierwszych zabudowaniach przy zjeździe z głównej trasy do tej niewielkiej wioski. Zarząd, który tworzą ze mną Nikodem Chmielewski i Kinga Kowalik, nadzoruje renowację tych zabudowań oraz całego otoczenia. Wszystkie prace wykonujemy z prywatnych środków. Przywracamy życie budynkom nadszarpniętym "zębami czasu", unikając na razie korzystania z dotacji zewnętrznych.
Latem ubiegłego roku zorganizowano w tym miejscu podobną muzyczno-taneczną zabawę integracyjną. Sobotnie spotkanie było drugą tegoroczną zabawą "na deskach pod chmurką", z podkładem muzycznym zaproszonych kapel ludowych. Podobnie jak latem ubiegłego roku znakomici muzykanci: Róża Grabowska, Nikodem Chmielewski, Roman Wojciechowski oraz Helenka Plichta z zespołu "Smardzewianie" bawili na przemian gości do godziny 23.00. Kiedy po sześciu godzinach ostatnia kapela zeszła ze sceny, stare melodie płynęły jeszcze z głośników.
Organizatorzy zapewnili swoim gościom "tańce, hulanki, swawole", obertasy i frykasy, przy wsparciu przyjaciół Etnocentrum oraz Stowarzyszenia Rozwoju Sołectwa Niewiadów.
Mistrzynie kulinarne z Ujazdu serwowały pod namiotem: chleb ze smalcem i ogórkami, kapustę z grochem i kotletem, żurek z kiełbasą, pierogi, ciasto, oranżadę, cytrynówkę w butelkach, cytrynówkę w kieliszkach, a nawet czystą "księżycówkę".
Dla wszystkich zmęczonych zabawą przygotowano miejsca do siedzenia i wypoczynku na ławach ustawionych wokół płyty do tańca. Można było również gościć się przy stołach, pod dachem odnowionego i oświetlonego wnętrza pustej stodoły.
Zabawa była przednia, choć czasami uczestnikom wieczornicy siedzącym na drewnianych ławach w blasku księżyca przeszkadzały komary. Impreza dobiegła końca w późnych godzinach wieczornych.
EmJot