Ostatnio są wyjątkowo aktywne, również nad Pilicą i innymi rzekami w naszym powiecie. – Sprzątanie po nich to często walka z wiatrakami. Zaraz znowu narobią bałaganu – mówią nam przedstawiciele służb wodnych na naszym terenie.
Jednak bobry czasami też ich wyręczają, wycinając rosnące tuż nad brzegami rzek drzewa, które powinny zostać wycięte. Budują tamy, tworzą rozlewiska. – To widać zwłaszcza na małych ciekach wodnych. Jednak póki co ich działalność nie powoduje większych problemów. Dopiero wiosną, kiedy rolnicy wyjadą na pola, w niektórych miejscach mogą być kłopoty z zalanymi terenami. Usuwamy powalone drzewa tam, gdzie to stwarza zagrożenie, m.in. z dróg – tłumaczą służby.
W zlewni Pilicy (również nad rzekami w powiecie tomaszowskim) bobry występują powszechnie, a ich populacja jest stabilna. W naszym regionie budują tamy głównie na rowach melioracyjnych i małych ciekach wodnych. Na dużych i średnich rzekach nie są w stanie tego zrobić. – Tamy bobrowe powodują powstawanie tzw. stawów bobrowych, które utrzymują wodę na stałym poziomie. Zwierzęta naprawiają tam wszystkie uszkodzenia. Tamy powodują zwiększenie mikroretencji w zlewni – tłumaczą przyrodnicy
Bobry podnoszą poziom wód gruntowych, poprawiają jakość wody, zmniejszają ilość osadów i substancji chemicznych spływających do rzek. Pomagają magazynować wodę, co ma ogromne znaczenie w walce z suszą. A tworzone w norach i tamach mikrosiedliska spowalniają jej przepływ.
ag