Sobota, 21 grudnia 2024, Imieniny: Honoraty, Seweryny, Tomasza

autograf mJózef Młynarczyk to bramkarz z czasów, kiedy polska piłka odnosiła sukcesy, o jakich teraz kibice mogą pomarzyć. O swojej karierze w Widzewie, reprezentacji i FC Porto opowiadał w sobotę, 14 grudnia w MCK Tkacz. Publiczność dopisała.


Chętnie przyjechał na spotkanie w Tomaszowie. Kibice powitali go brawami i skanowaniem jego nazwiska. Bramkarz wspominał swoją przygodę z Widzewem. – Najważniejsze było dla mnie to, że mogłem w tym zespole grać. Była to dla mnie wielka satysfakcja i przyjemność. Najważniejsze, tak jak dla wszystkich piłkarzy Widzewa, było wygrywanie. Byliśmy zespołem z charakterem, fajnie ułożonym i wierzyliśmy w to, że możemy dużo osiągnąć – mówi J. Młynarczyk. 

Duży wkład w tamte sukcesy widzewiaków miał ówczesny prezes Sobolewski, który dobrze dobierał piłkarzy. – Przepraszam za słowo, ale musieli to być chłopaki z jajami – stwierdził gość Tkacza. Z meczów w barwach Widzewa najbardziej pamięta ten, kiedy rzuty karne decydowały o przejściu dalej w Pucharze Europy. – Udało mi się w Turynie obronić dwa i wyeliminowaliśmy w pierwszej rundzie Juventus Turyn – wspominał Józef Młynarczyk. 

Wraz z Widzewem odnosił duże sukcesy w Pucharze Europy, ale jeszcze większe z FC Porto.

  • Wiele Widzewowi zawdzięczam

Inne było jednak całkiem zaplecze dla piłkarzy w Portugalii niż w Polsce. O to zapytał gościa prowadzący spotkanie Jarosław Batorski, autor projektu Wielki Widzew w Tomaszowie. – W FC Porto zastałem pełne zawodowstwo. Wylatując na jakiekolwiek zgrupowanie, musieliśmy mieć ze sobą tylko szczoteczkę do zębów i pastę, reszta była spakowana, pozapinana na ostatni guzik. W łódzkim Widzewie w tamtym czasie musieliśmy sami zadbać o wszystko, o sprzęt, ubrania itd. Jak jeździliśmy na mecze i zgrupowania, to nie korzystaliśmy z żadnej pralni, trzeba było samemu prać. Ja  prałem to wszystko – getry, koszulki, wieszało się na prysznicu. Samemu pastowało się buty, korki się wkręcało samemu. W FC Porto nic mnie nie obchodziło, oczywiście nie mówię tego z ironią, ale tak właśnie wygląda zawodowa europejska piłka – twierdzi piłkarz. – Nie umniejsza to jednak tego, że wiele zawdzięczam Widzewowi, wiele się nauczyłem, poznałem super chłopaków, z którymi dużo osiągnęliśmy. Gdyby to były inne czasy, można byłoby się wzmocnić jednym czy drugim obcokrajowcem. Kto wie, jakby to było, choć i tak nasz sukces był wielki – zauważa.

  • Wyglądaliśmy, jak zgraja chłopaków

Kibiców zainteresowało także to, jak to było, gdy przyjeżdżały do Łodzi zespoły z Liverpoolu czy z Juventusu Turyn. Wszyscy byli w jednakowych ubraniach, piłkarze byli ładnie przystrzyżeni i uczesani jak wysiadali z samolotu. – My jak wylatywaliśmy na rewanże do Włoch czy do Anglii, to wyglądaliśmy jak zgraja chłopaków. Były czerwone pocerowane torby, jeden w dżinsach, drugi w innych spodniach, trzeci w jakieś kurtce – wspomina bramkarz. Ale charakterem widzewiacy nie ustępowali najlepszym drużynom. 

Dołączył do reprezentacji Polski, kiedy jej trzon był bardzo mocny. – Kilku czy kilkunastu piłkarzy było jeszcze z roku 1974. Oni mogli naszym zespołem zarządzać, opowiadać nam o swoich przeżyciach z mundialu. Piłkarze, których wyselekcjonował trener Antoni Piechniczek, to byli zawodnicy o wysokiej kulturze gry i jakości. Antoni Piechniczek wzorowo to poukładał i ta konsekwencja trenera zaprowadziła nas też do medalu w 1982 r., takiego samego jak reprezentacja z 1974 pod wodzą Kazimierza Górskiego – powiedział Józef Młynarczyk. – Grając w reprezentacji, jak człowiek słucha Mazurka Dąbrowskiego, to serducho bije inaczej, niż jak się gra w lidze czy w pucharach – dodał.

  • Nie możemy tych ludzi zawieść

Wspomniał także trudne warunki do gry w rzeczywistości społeczno-politycznej w Polsce w latach 80., w stanie wojennym, i o meczu Polska–ZSRR. – Nikt z nami nie chciał grać ze względu na to, co się działo w Polsce. Nie mogliśmy znaleźć sparingpartnera i przygotować się do mistrzostw. Jak przyjechaliśmy do Hiszpanii, to od razu na treningu zauważyliśmy biało-czerwone flagi, dużo ludzi, którzy nas wspierali. Setki ludzi pojawiało się na naszych meczach z flagami. Mówiliśmy do siebie: Panowie, my nie możemy tych ludzi zawieść. Bo to, co się działo w kraju, to były rzeczy niemożliwe – wspomina bramkarz z kadry Piechniczka. 

Piłkarze z mistrzostw świata z Hiszpanii nawet nie mogli dodzwonić się do rodzin w Polsce. Robili to przez dziennikarzy, jak mówi J. Młynarczyk, przez Dariusza Szpakowskiego czy Jana Ciszewskiego. – Udostępniali nam w nocy telefony – wspomina.

  • Nigdy w życiu tak nie zmarzłem

Józef Młynarczyk był jedynym Polakiem grającym w finale Pucharu Interkontynentalnego, gdzie FC Porto pokonało urugwajski Penarol Montevideo 2:1 w Tokio w temperaturze -7 stopni C w 1987 r. Dzień przed meczem wieczorem zaczął padać śnieg. Jego kolega z pokoju nie wiedział, co to jest. – Rano, jak wstaliśmy, to pierzyna śniegu sięgała 20 centymetrów i zrobiło się bardzo zimno. Powstał problem, bo do Japonii dojechały dwa zespoły z różnych kontynentów. Zaczął padać śnieg. Pod spodem było błoto pośniegowe, uznano jednak, że to za duży koszt i nie ma terminów, żeby przełożyć mecz, więc musieliśmy grać. Boisko było w fatalnym stanie, zespoły nie mogły zademonstrować tego, co potrafią. Nigdy w życiu tak nie zmarzłem – wspomina Józef Młynarczyk.

Joanna Dębiec

Pin It





Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Materiały Urzędu Miasta

informacje starostwa powiatowego

TIT - Tomaszowski Informator Tygodniowy
Agencja Wydawnicza PAJ-Press

ul. Długa 82
97-200 Tomaszów Mazowiecki,
tel. 44 724 24 00 wew. 28 (biuro ogłoszeń)
tel. kom. 609-827-357, 724-496-306

WYRÓŻNIONE

W minionym tygodniu na tomaszowskic...

Wyjątkowymi i zazwyczaj hucznymi wy...

Piasecznica w Ujeździe jest zarośni...

Po rocznej przerwie widowisko świąt...

Zabawa sylwestrowa, jaką zorganizow...

W końcu jest wykonawca remontu most...

Ostatnio sporą burzę wśród pracowni...

W niedzielę, 22 grudnia po mszy świ...

Bezdomni i inne osoby potrzebujące ...

We wtorek, 24 grudnia biuro ogłosze...

NAJNOWSZE

Reymont spędził w Wolbórce ponad 5 ...

Słupy energetyczne stoją za blisko ...

Niedawno pisaliśmy o aktywności i i...

Ten najbardziej zapracowany w tym m...

Są w Tomaszowie miejsca, gdzie możn...

Niewielka "kulminacja terenowa" poś...

Święta skromne, ale doniosłe, preze...

W najbliższych dniach będzie oczywi...

Jak co roku w świetlicy środowiskow...

Tomaszowski Festiwal Kolęd i Pastor...

 

Stan jakości powietrza według Airly
TOMASZÓW MAZOWIECKI