Z Józefem Młynarczykiem o początkach kariery, najlepszych bramkarzach i polskiej reprezentacji w piłce nożnej rozmawia Joanna Dębiec.
Joanna Dębiec: – Jak to się stało, że został pan piłkarzem, bramkarzem. Jako dziecko próbował pan przecież różnych dyscyplin. Czy jakieś tradycje piłkarskie były w pana rodzinie?
Józef Młynarczyk: – Nie było u mnie żadnych piłkarskich tradycji. Pochodzę z normalnego, robotniczego domu z Nowej Soli, spod Zielonej Góry. Byłem jedyny w rodzinie od początku zainteresowany sportem, wszystkimi dyscyplinami. W szkole podstawowej grałem i w siatkówkę, i w koszykówkę, i w piłkę. W młodym wieku sport bardzo mi się podobał, sprawiał mi wiele przyjemności i postanowiłem na ten sport postawić, nigdy w życiu nie przypuszczając, jak wysoko mnie to zaprowadzi. W młodym wieku zacząłem już grać w lidze okręgowej razem z seniorami, co powodowało, że warto było w siebie uwierzyć. Później dostałem już ofertę z okręgówki z BKS-u Bielsko-Biała. To była wtedy druga liga, co było dla mnie naprawdę wielkim wyróżnieniem. Nawet powątpiewałem, czy sobie z tym wszystkim poradzę. Taka była hierarchia: najpierw okręgówka, potem druga liga, potem dostałem ofertę z pierwszej ligi z opolskiej Odry, później był Widzew i tak to się wszystko działo, stopniowo. Nie było tak, że przeszedłem od razu z okręgówki do pierwszej ligi, bo ktoś tam we mnie coś zauważył, musiałem się naprawdę przebijać, szczebel po szczeblu, do tych wyższych lig.
Czytała(e)ś wstęp naszego artykułu ? Spodobał Ci się ?
Kliknij aby wykupić Pełny dostęp