Przez trzy weekendowe wieczory (20–22 września) tomaszowska Arena Lodowa stała się polską stolicą jazzu.
Muzyka na światowym poziomie
Kolejna już odsłona festiwalu nie zawiodła – można było posłuchać premierowych aranżacji i wielkich przebojów w jazzowej odsłonie. Słuchali ich w Arenie nie tylko tomaszowianie, ale także melomani z innych miast i województw. Była duża publiczność, ale jak na możliwości tego miejsca – mogła być większa. Jednakże jazz nie jest dla wszystkich – trzeba lubić ten gatunek muzyki lub chociaż być wrażliwym na muzykę w ogóle.
W przerwach między koncertami można było napić się kawy i pooglądać wystawy przygotowane na festiwal w Arenie przez pracowników MCK (zdjęć autorstwa Dariusza Kwapisiewicza oraz plakatów jazzowych z kolekcji Jerzego Brukwickiego) i działającą w placówce Nieformalną Grupę Artystyczną "Bohema" (malarstwo).
Na tym koncercie publiczność po raz pierwszy usłyszała młodzieńcze kompozycje oraz piosenki Krzysztofa Komedy w instrumentalnych wersjach. W ogóle twórczość Krzysztofa Komedy była motywem przewodnim festiwalu. Jego wielkim fanem jest Krzysztof Balkiewicz, dyrektor artystyczny Love Polish Jazz Festival, który wraz ze śp. ks. Edwardem Wieczorkiem i Wojciechem Lubczyńskim byli inicjatorami stworzenia tej imprezy.
Pomoc dla ofiar powodzi
Ale nie tylko muzyka była ważna podczas 8. Love Polish Jazz Festival. W związku z sytuacją powodziową w południowo-zachodniej Polsce w czasie imprezy pracownicy Urzędu Miasta prowadzili zbiórkę finansową na rzecz powodzian. Przeprowadzono także licytacje rzeczy związanych z festiwalem.
I tak na przykład z inicjatywy fotografa Jarosława Wierzbickiego na licytację zostało wystawione zdjęcie Richarda Bony (40x30 cm) wykonane przez niego dwa lata temu na Love Polish Jazz Festival, a także fotografia Urszuli Dudziak, również jego autorstwa. Zlicytowano też plakat jazzowy z prezentowanej w Arenie wystawy (z kolekcji Jerzego Brukwickiego). Uzyskana z licytacji kwota (do której sto dolarów dołożył również Mino Cinelu) za pośrednictwem Stowarzyszenia Mój Tomaszów przekazana została na zakup najpotrzebniejszych rzeczy dla powodzian. Stowarzyszenie już zrobiło pożytek z pieniędzy z licytacji. – Ze środków uzyskanych z licytacji podczas Love Polish Jazz Festival kupiliśmy już dwa osuszacze dla powodzian. Są zamówione i zostaną przywiezione do Tomaszowa, po czym my, jako Stowarzyszenie Mój Tomaszów, zawieziemy je do Nysy – mówi Agata Kucharczyk-Chaber z tego stowarzyszenia i jednocześnie z naszej redakcji. – Z licytacji została uzyskana kwota w wysokości 5880 zł – dodaje. Do Nysy pojadą też rzeczy dla powodzian, które obecnie są zbierane w naszej redakcji przy ul. Długiej 82. Potrzebne są głównie środki czystości i narzędzia do sprzątania.
Różne talenty na warsztatach
Love Polish Jazz Festival to także warsztaty jazzowe – wokalno-instrumentalne. Wzięło w nich udział ponad 30 osób z różnych miejscowości w Polsce, m.in. z Tomaszowa, Warszawy, Katowic, Kalisza. Odbywały się w Miejskim Centrum Kultury Tkacz, a zakończyły koncertem uczestników w Tkaczu i jam sassion w Galerii Sztuki Arkady. Jedną z uczestniczek była tomaszowianka Julia Stępień, utalentowana tancerka (przez 13 lat tańczyła w "Asterze") i wokalistka, która obecnie jest na trzecim roku kierunku musical na Akademii Muzycznej w Łodzi. Tańczyć i śpiewać zaczęła jako kilkuletnie dziecko. – W warsztatach jazzowych w MCK-u biorę udział drugi raz. Już po pierwszych wiedziałam, że będę kontynuować tę przygodę, ponieważ są one szansą na poznanie jazzu, ludzi, którzy się nim zajmują, szansą na poszerzenie swoich horyzontów – mówi Julia. Na co dzień śpiewa raczej piosenki z nurtu musicalu i muzyki rozrywkowej. – Jednak już podczas ubiegłorocznego Love Polish Jazz Festival przekonałam się, jaka głębia jest w jazzie, jak wielopłaszczyznowa to muzyka – dodaje moja rozmówczyni.
Podczas warsztatów jazzowych miała przyjemność czerpać z wiedzy Anny Serafińskiej, zaś podczas finałowego koncertu zaśpiewać solo piosenkę pt. "Fascinating rhythm" Elli Fitzgerald. – Fragment tekstu miałam zaśpiewać w wersji rap. Cieszę się, że mogłam wyjść ze swojej strefy komfortu, przełamać bariery i spróbować czegoś nowego – mówi Julia Stępień. Wraz z innymi uczestnikami zaśpiewała też piosenkę "Sunny" Boney M w wersji jazzowej. W niedalekiej przyszłości tomaszowianka planuje przygotować i zaprezentować w Tomaszowie recital lub inne muzyczno-taneczne widowisko.
Takich utalentowanych ludzi było na warsztatach więcej, niestety w tym roku były po raz pierwszy płatne - 120 zł łącznie za trzy dni. Dla wielu to niewiele, ale część młodych ludzi przez to zrezygnowała z udziału.
Joanna Dębiec
LPJF to światowy festiwal
Dzień pierwszy
8. Love Polish Jazz Festival rozpoczął się od mocnego akcentu. Bester Quartet zabrał nas w niezwykłą podróż po muzyce z różnego obszaru kulturowego – argentyńskie tanga Astora Piazzolli zostały zestawione z twórczością Krzysztofa Komedy. Szczególnie utkwiło mi w pamięci wykonanie kompozycji Po katastrofie, którą Komeda w oryginale napisał do wiersza Czesława Miłosza Campo di fiori. Skrzypce Dawida Lubowicza wraz z akordeonem Jarosława Bestera opowiedziały wstrząsającą historię powstania w getcie warszawskim. Być może było to najlepsze wykonanie tego utworu w historii. Po zakończeniu koncertu publiczność długo dyskutowała, kto wygrał ten niecodzienny turniej kompozytorów – Piazzolla czy Komeda? Wydaje się, że wygrał Jarosław Bester, który znalazł własny klucz do twórczości obydwu kompozytorów.
Po przerwie na scenę wszedł Mietek Szcześniak, który zaczarował publiczność piosenkami takich wykonawców jak: The Beatles, The Rolling Stones, Stevie Wonder, David Bowie. Mimo że są to popowe przeboje, to w jazzowych aranżacjach Krzysztofa Herdzina zabrzmiały jak standardy jazzowe.
Dzień drugi
Sobota należała do zespołu EABS i Urszuli Dudziak. EABS prapremierowo zaprezentował nieznane, wczesne kompozycje Krzysztofa Komedy. Muzycy przetworzyli je przez swoją własną, oryginalną stylistykę. Efekt wszystkich zachwycił. Szczególnie młodzi fani jazzu byli zauroczeni.
Po EABS na scenie pojawiła się niezwykła, zjawiskowa, cudowna Urszula Dudziak. Urszula to najjaśniejsza gwiazda światowej wokalistyki. Jest przy tym osobą niezwykle ujmującą. Ze sceny usłyszeliśmy nie tylko jej największe jazzowe przeboje, ale także wiele inspirujących słów. Mówiła, że trzeba wierzyć w siebie, cieszyć się życiem niezależnie od wieku, że właściwie to my się nie starzejemy, tylko ciągle dorastamy. Piękny koncert i piękne słowa...
Wytrawni fani jazzu na koncercie Uli wśród publiczności mogli dostrzec Mino Cinelu, który do Tomaszowa przyleciał prosto z Nowego Jorku i po próbie w "Tkaczu" przyjechał do Areny, żeby chociaż przez chwilę posłuchać koncertu Uli. Warto wspomnieć, iż Mino Cinelu to gwiazda światowego jazzu, grał z największymi jazzmanami, był współpracownikiem samego Milesa Davisa.
Dzień trzeci – niestety ostatni
Niedzielne koncerty rozpoczął Motion Trio, jeden z najbardziej cenionych zespołów akordeonowych świata. I od razu niespodzianka – bardzo oryginalne wykonanie Tomaszowa. Potem było równie wspaniale. Motion Trio zagrał swoje najlepsze utwory, które wykonywał w ciągu trzydziestoletniej kariery na polskich i światowych estradach. Nie mogliśmy nadziwić się, że akordeon ma takie ogromne możliwości brzmieniowe. W czasie wykonywania Kołysanki z filmu Dwaj ludzie z szafą Krzysztofa Komedy nagle usłyszeliśmy akordeonowy szum morza.
Na finał przygotowaliśmy coś wyjątkowego, Piotr Schmidt wraz z Mino Cinelu premierowo wykonał projekt pt. Piosenki Komedy. Publiczność była zachwycona, były bisy i standing ovation – zresztą, tak jak po każdym z koncertów.
* * *
Na jakość nagłośnienia zwrócili uwagę wszyscy. Mino Cinelu nie mógł wyjść z zachwytu: "Brzmienie było wspaniałe". Dawid Lubowicz – skrzypek zespołu Bester Quartet powiedział, że nie pamięta, kiedy tak dobrze był nagłośniony: "Aż chciało się grać". Ale największe wrażenie zrobiła na nas opinia jednego z dźwiękowców, który na co dzień nagłaśnia salę NOSPR (sala Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach – przyp. red.). Sala ta jest uważana za miejsce, gdzie w Polsce uzyskuje się najlepsze brzmienie. Powiedział: "Jak to możliwe, że tutaj brzmienie jest tak samo doskonałe jak w NOSPR-ze?". Brawo Dominik Czwartek ze swoją ekipą!
Nie można nie wspomnieć o oświetleniu. Czasami odnosiło się wrażenie, że jakiś niewidzialny artysta malował magiczne obrazy światłem, które wraz z muzyką tworzyły jedną nierozłączną całość. Nie tylko publiczność była zachwycona, także muzycy wyrażali się o oświetleniu z zachwytem. Mino Cinelu powiedział: "Fantastyczne oświetlenie". Serdeczne gratulacje dla czarodziei świateł: Michał "Majkel" Kołodziejski i Filip "Fifi" Wroniszewski z Agencji Artystycznej Clezmers.
* * *
W czasie festiwalu można było obejrzeć wystawę fotografii Dariusza Kwapisiewicza. Zdjęcia przedstawiają artystów, którzy wystąpili na dotychczasowych edycjach Love Polish Jazz Festival. Trzeba podkreślić, że Dariusz Kwapisiewicz to tomaszowski fotografik, który szturmem wdarł się na szczyty artystycznej fotografii jazzowej. Jest laureatem wielu światowych bardzo prestiżowych nagród i wyróżnień, zarówno w Polsce, Europie, jak i USA.
* * *
Tradycyjnie szczególne słowa uznania należą się organizatorowi – Miejskiemu Centrum Kultury, które zadbało o każdy detal. Muzycy nie mogli wyjść z podziwu jak wspaniale byli zaopiekowani przez cały czas pobytu. Mówili, że nie ma w Polsce drugiego takiego festiwalu, gdzie tak się dba o artystów. Ogromne słowa uznania dla wszystkich pracowników MCK!
W czasie dyskusji z muzykami Bester Quartet po ich fantastycznym koncercie usłyszeliśmy, że LPJF to światowy festiwal. Między innymi dla takich słów warto cały rok pracować nad kolejną edycją. Już teraz serdecznie zapraszamy! Obiecujemy nie mniejsze wrażenia.
Krzysztof Balkiewicz, dyrektor artystyczny Love Polish Jazz Festival