Na trzy miesiące aresztowano 29-latka, któremu Prokuratura Rejonowa w Tomaszowie zarzuca nieumyślne spowodowanie śmierci 50-letniego mężczyzny, który zginął w płomieniach w nocy, 18 maja w pustostanie przy ul. Kołłątaja.
Do pożaru doszło w starym, zdewastowanym budynku przy ul. Kołłątaja, gdzie – jak pisaliśmy na długo przed tragedią – pomieszkiwali bezdomni mężczyźni. Żyli w strasznych warunkach, na stertach śmieci, w mrozie, bez drzwi i okien i bez podstawowych warunków higienicznych, choć otrzymywali pomoc od tomaszowskiego MOPS-u. Bywali u nich pracownicy socjalni, mieli możliwość uzyskania skierowania na pobyt w Schronisku dla Bezdomnych Mężczyzn przy ul. Luboszewskiej. Nie godzili się wówczas na te propozycje. 18 maja w pustostanie przy ul. Kołłątaja doszło do pożaru. Takie zagrożenie było od dawna, zwłaszcza że znajdowało się tam mnóstwo śmieci i rzeczy łatwopalnych. Tamtej nocy ogień i dym widać było z daleka, część mieszkańców miała niespokojną noc. Strażacy robili, co mogli, by ugasić pożar. Udało się to, ale w zgliszczach znaleziono ciało człowieka. Mówiło się o tym, że prawdopodobnie jest to około 50-letni mężczyzna, który nie pochodził z Tomaszowa, ale był uznawany już za tomaszowskiego bezdomnego, bo "kręcił się" w tych okolicach. Na wyniki DNA trzeba było jednak czekać. Podobnie jak na rozwikłanie sprawy, jak doszło do tragedii i kto mógł się do niej przyczynić.
Czytała(e)ś wstęp naszego artykułu ? Spodobał Ci się ?
Kliknij aby wykupić Pełny dostęp