– z Barbarą Klatką, przewodniczącą Rady Miejskiej Tomaszowa Maz. rozmawia Andrzej Kucharczyk.
Andrzej Kucharczyk: – Przede wszystkim gratulacje z powodu wyboru na przewodniczącą Rady, chociaż biorąc pod uwagę sytuację, trafniejsze byłoby stwierdzenie – gratuluję, ale nie zazdroszczę...
Barbara Klatka: – Dziękuję. Rzeczywiście nie ma czego zazdrościć – to bardzo odpowiedzialna funkcja.
– Przez ostatnie 10 lat jako opozycja byliście marginalizowani, a niekiedy traktowani w sposób – łagodnie mówiąc – niezbyt kulturalny. Nie budzą się takie ciągoty, by działać na zasadzie "jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie"?
– Szczerze mówiąc, ja nie mam takich skłonności. Naprawdę chcemy współpracować, ale oczywiście pamiętamy to, co się działo. Szczególnie utkwiła mi w pamięci słynna sesja dedykowana Adrianowi Witczakowi, którą uważam za największy skandal, jakiego byłam świadkiem w mojej dotychczasowej pracy w samorządach, a byłam radną w gminie Inowłódz, dwukrotnie w powiecie, w mieście. Zaczynam obecnie piątą kadencję w samorządzie i dotychczas niczego podobnego nie widziałam. Zwołać sesję nadzwyczajną i robić swoisty sąd, tylko dlatego, że radny wydał się komuś niewystarczająco grzeczny czy wygodny, to kuriozum. Ale to przeszłość, o której trzeba pamiętać, by wiedzieć jak nie powinna funkcjonować Rada. Ta kadencja dopiero się zaczyna i zobaczymy, jaką będzie.
– Wasza większość w Radzie to matematycznie 1 głos. Nie boi się pani, że może dojść do sparaliżowania procesu decyzyjnego?
Czytała(e)ś wstęp naszego artykułu ? Spodobał Ci się ?
Kliknij aby wykupić Pełny dostęp