Związki zachodzące między porą roku i zmianami pogody a częstotliwością występowania określonych chorób i wzrostem śmiertelności dostrzegli i obserwowali już starożytni Grecy i Rzymianie. Spostrzeżenia te były wykorzystywane w praktyce, między innymi w planowaniu wypraw wojennych. Hipokrates 400 lat przed naszą erą zauważył, że niektóre dolegliwości są sezonowe.
Tradycyjna chińska medycyna na nowoczesny termin reumatyzm ma własny - fengshi bing
- co tłumaczy się jako choroba wiatru i wody. W średniowieczu próbowano utożsamiać choroby z pogodą. Mówiono wówczas o morowym powietrzu, którym wyjaśniano kolejne epidemie takich chorób jak dżuma, cholera, tyfus, czy też czarna ospa. W księgach klasztornych uczonych mnichów można znaleźć liczne wzmianki o nasilaniu się bólów i innych dolegliwości pod wpływem pogody. Każdy z nas odczuwa, iż niektóre typy pogody wprowadzają nas w określony stan psychiczny.
Największy wpływ na nasze samopoczucie ma wilgotność powietrza, temperatura oraz ilość słonecznych godzin. Dobra kondycja człowieka i pełna zdolność do dłuższej pracy występuje w naszym klimacie przy temperaturze około 22 st. C i wilgotności 50%. Im wyższa wilgotność, tym większe mamy problemy z koncentracją. Wyższa temperatura sprzyja bardziej emocjonalnym reakcjom, szczególnie agresji i niestety również przemocy. Szacuje się, że co trzecia osoba zamieszkująca naszą szerokość geograficzną reaguje dolegliwościami na pogodę – kobiety 3–4-krotnie częściej od mężczyzn, co ma związek z comiesięcznymi zmianami hormonalnymi w ich organizmie. Lekarze zalecają, aby w razie fali upałów, jak najdłużej przebywać w klimatyzowanych pomieszczeniach, unikając słońca i intensywnej aktywności fizycznej. Zaleca się również stosowanie niskokalorycznej diety i picie dużej ilości płynów. Najlepiej sprawdza się woda mineralna, która zawiera mniej lub bardziej zrównoważony zestaw elektrolitów.
Klimat wpływa na mentalność całych narodów. Południowcy są żywi, potrafią cieszyć się życiem, ale bywają też impulsywni, natomiast narody północy słyną ze spokoju. To właśnie pogoda powoduje w dużej mierze, że zamożna Finlandia posiada największy odsetek samobójców na świecie. Mówimy zatem o sprawie bardzo poważnej, obiekcie wielu badań naukowych. Okazuje się, że dla naszych organizmów najgorszy jest nie tyle jeden konkretny rodzaj aury, co jej zmienność. Jeżeli nagle gwałtownie rośnie lub spada temperatura, ciśnienie atmosferyczne, czy też wilgotność powietrza (opady), to nasze organizmy niemalże wariują. Potrzeba czasu na adaptację do nowych warunków, a często zanim to się stanie, w pogodzie znów może zajść diametralna zmiana. Gdy przechodzą fronty atmosferyczne (takich dni w roku jest ok. 140), zwiększa się liczba samobójstw, ataków serca, pojawiają się krwawienia z wrzodów żołądka, bóle głowy i migreny. Częstsze są wypadki – drogowe, przy pracy na dużych wysokościach. Najwięcej ich obserwuje się na 24 godziny przed nadejściem frontu. Ten okres sprzyja też porodom. Natomiast wietrzne niże potęgują bóle reumatyczne, objawy astmy, podnoszą już wysokie ciśnienie krwi.
Nadciągający deszcz nasila dolegliwości stawowe, a gdy ciężkie chmury wiszą tuż nad ziemią, osoby ze skłonnościami do alergii skarżą się na opuchnięte powieki, swędzenie oczu i katar sienny. Z kolei burze wywołują uczucie niepokoju, zaburzenia krążeniowe, utrudniają koncentrację. Z powodu wyładowań atmosferycznych wzrasta w powietrzu ilość jonów dodatnich, co źle wpływa na samopoczucie. Natomiast ujemna jonizacja powietrza, którą po burzy odczuwamy jako wyjątkowo świeże powietrze, działa na nas bardzo korzystnie.
Specjaliści podkreślają, że ludzi cierpiących z powodu zmian pogodowych będzie przybywać. Po pierwsze, dlatego, że ograniczamy coraz bardziej kontakt z przyrodą. Jest nam za ciepło, za wygodnie, za bardzo monotonnie pod względem termicznym, za sucho. Po drugie, z powodu ocieplania się klimatu będzie przybywać dziwnych, gwałtownych zjawisk atmosferycznych. Klimat jest coraz bardziej rozhuśtany. Z niekorzyścią dla nas.
jerg