74-letni mieszkaniec Stanisławowa (gm. Żelechlinek) kolejny raz zgubił drogę do domu. Znowu miał szczęście. Pomoc przyszła na czas. Ratownicy odnaleźli go w lesie tuż przed zmrokiem.
24 października br. tego samego mężczyzny szukały znaczne siły policji i straży pożarnej ze specjalistycznym sprzętem. Służbom pomagała rodzina i znajomi zaginionego. Przeczesywali pobliskie pola i lasy. W końcu 74-latek się odnalazł. Pomogła nowoczesna technologia. Poszukiwany został wypatrzony przez strażaków w środku lasu przy pomocy specjalnej lunety – monokularu termowizyjnego. Urządzenie na podstawie temperatury ciała wskazało lokalizację poszukiwanej osoby z odległości kilkuset metrów. Okazało się, że wtedy mężczyzna wędrował przez dwa dni. Zgubił drogę do domu. Był zziębnięty i osłabiony. Miał szczęście, bo pomoc przyszła na czas.
9 listopada mieszkaniec Stanisławowa postanowił się wybrać do szpitala. Z domu wyszedł bladym świtem, prawdopodobnie około godz. 5.00.
Czujny sąsiad (ten sam, który podniósł alarm dwa tygodnie wcześniej) czekał aż 74-latek wróci do domu. Zaniepokojony jego długą nieobecnością wezwał służby ratunkowe. – Ze względu na wiek i stan zdrowia zaginionego zaangażowaliśmy do poszukiwań podobne siły, jak przy pierwszej akcji. Policjantów wspierali strażacy z PSP i OSP z Tomaszowa Maz., Żelechlinka i Gutkowic, jak również członkowie "Strzelca" – wyjaśnia asp. sztab. Grzegorz Stasiak, rzecznik prasowy tomaszowskiej policji.
W teren ruszyły quady, a strażacy z OSP Tomaszów wykorzystali sprzęt z termowizją, czyli drony i wspomnianą lunetę. Przeszukiwane był kompleksy leśne w okolicach Stanisławowa, Świniokierza i Modrzewka. Po kilku godzinach 74-latek został odnaleziony w lesie w Węgrzynowicach (gm. Budziszewice), oddalonym o kilkanaście kilometrów od jego miejsca zamieszkania. – Było już po godz. 16.00. Miał dużo szczęścia. Kolejnych godzin w lesie wycieńczony mężczyzna mógłby już nie przeżyć. Tym bardziej, że po zmroku temperatura spada poniżej zera. Teraz samotnym panem, który wymaga pomocy, powinny się zająć odpowiednie instytucje, żeby trzeci raz nie doszło do podobnej sytuacji – mówi rzecznik tomaszowskiej policji.
ag