Czasami jest tak ciężko, że nie można wstać z łóżka do toalety, bo wydaje się to wyprawą na koniec świata. Innym razem chce się ten świat skończyć lub po prostu widzieć go inaczej. O tym, jak może wyglądać depresja – w czasie, w którym jej objawy mogą się szczególnie nasilać – rozmawiamy z ludźmi borykającymi się z tą chorobą.
Depresja może być ukryta pod uśmiechem
Agnieszka (imię zmienione) ma 42 lata i z depresją zmaga się od lat, choć jak sama przyznaje, trudno jej uchwycić ten moment kiedy choroba nadeszła. – Odkąd pamiętam zawsze byłam nerwowa, wszystko mi się nie podobało, życie mnie przytłaczało, ogólnie nic mi się nie chciało. Odkąd pamiętam, pojawiały się u mnie stany depresyjne. Wydaje mi się, że już w szkole podstawowej miałam z tym problemy. Chciałam ze sobą skończyć – opowiada tomaszowianka. Jednak długo nie wiedziała, że może cierpieć na depresję, że to ta choroba. – Ktoś bliski mi to uświadomił jakieś dwa lata temu i namówił na leczenie. Było ciężko mnie do tego przekonać, ale zdecydowałam się i nie żałuję.
Co ci najbardziej pomaga – pytam. – Kiedy mogę się wygadać, wyrzucić złe emocje, chociaż to jest na początku trudne, dopiero po jakimś czasie się otwieram. Dodatkowo pomaga mi bardzo wyjście z domu na dłuższy spacer, jazda na rowerze, wycieczka, wyjazd gdzieś dalej. Podróże i wędrowanie powodują, że mniej myśli się o problemach. Głowa jest zajęta czymś innym – uważa. Kocha aktywność, nowe miejsca i zachwycanie się tymi z naszego miasta, potrafi zobaczyć piękno w najmniejszych rzeczach, choć czasem ciężko było nawet wstać jej z łóżka. Wiele razy też nie widać było po niej choroby. – Depresja może być ukryta pod uśmiechem. Przed znajomymi raczej grałam osobę, której wszystko wychodzi i nie ma żadnych problemów. Jednak wewnętrznie czułam się bardzo źle. Zauważali to czasami członkowie mojej rodziny – wyznaje moja rozmówczyni.
Uważa, że dla chorego na depresję bardzo ważne jest, by miał osobę, z którą może szczerze porozmawiać o swoich problemach, i swoje sposoby na odstresowanie się. – Najważniejszy jest jednak kontakt z lekarzem i rozpoczęcie leczenia. Każdej osobie, która się z tym boryka, radzę, by skierowała się do lekarza, by nie wstydziła się pójść do psychiatry. To nie jest nic strasznego. Jeżeli widzicie też objawy u osoby bliskiej, to spróbujcie z nią porozmawiać i razem idźcie do lekarza. Bez pomocy specjalisty ciężko jest sobie poradzić z depresją – podkreśla Agnieszka.
Był maj, a mnie nic nie obchodziło
Monika (imię zmienione) jest w podobnym wieku. Kilkanaście lat temu w trudnych okolicznościach, po długiej chorobie, zmarł jej ojciec. Do tego doszły jeszcze problemy w pracy, przewlekły stres. – Na początku jakoś to znosiłam, ale kiedy ta adrenalina, emocje po pogrzebie opadły, zaczęłam czuć się tak strasznie, że odechciało mi się żyć. Nie mogłam normalnie funkcjonować. Codziennie budziłam się około 4 rano i nie mogłam już spać, i myśli miałam bardzo negatywne. Lepiej zaczynałam czuć się około 16.00-17.00, ale nad ranem znów wszystko wracało – wspomina.
Początkowo myślała, że to po prostu żałoba, rozpacz, ale było to coś więcej, stała się zagrożeniem dla siebie. – Pamiętam taki weekend, był maj, było tak pięknie na dworze, a mnie nic nie obchodziło, nie mogłam wstać z łóżka, ubrać się, zjeść i umyć się. Na niczym mi nie zależało, cierpiałam. Przed oczami miałam cały czas sznur, taki obraz, że mam się powiesić. To było straszne i nie mogłam tych myśli odgonić. Zaczęłam się bać i pomyślałam, że jak teraz sobie nie pomogę, to będzie koniec ze mną – dodaje.
Był to moment na zadziałanie. W poniedziałek umówiła się do psychiatry i poszła do niego w czwartek. Uważa, że uzyskanie szybkiej pomocy jest niezbędne. – Pani doktor przepisała mi leki na stany lękowe. Powiedziała, że po tak trudnych doświadczeniach, jakie miałam, można wpaść w epizod depresyjny i że on może się potem powtórzyć. Leki mi bardzo pomogły, znów mi się zaczęło chcieć żyć. Najważniejsze to w porę iść do lekarza – podkreśla Monika.
Czwarta nad ranem
Po kilku latach znów przeżyła dramat – przemoc psychiczną w związku, potem trudny rozwód, stan depresyjny wrócił. – Znów budziłam się o 4 nad ranem, nie mogłam złapać tchu, czułam się jakby całe ciało mnie bolało. Pojechałam do psychologa, poprosiłam, żeby mi jakoś pomogła, bo nie wytrzymam – przypomina sobie tomaszowianka. I pani psycholog pomogła. – Te rozmowy z nią dużo mi dały. Powiedziała też, że jestem w tak złym stanie, że powinnam wspomóc się farmakologicznie. Poszłam więc znów do psychiatry i ponownie zaczęłam brać leki. Ta pani psycholog powiedziała mi także, że mogę zacząć do niej przychodzić na NFZ i tak się stało. To daje wiarę w ludzi. Bez pomocy innych trudno jest wyjść z koła przemocy domowej, i ze stanów lękowych i depresyjnych – zauważa Monika, która teraz czuje się bardzo dobrze i cieszy się, że w porę umiała skorzystać z pomocy.
Sądzi, że świadomość depresji i stanów lękowych jest większa niż kiedyś, ale ludzie nadal często bagatelizują objawy chorób psychicznych. – Jak boli ząb, idą do dentysty, ale jak coś się dzieje z głową, boją się lub wstydzą iść do psychiatry, a to lekarz jak każdy inny – twierdzi tomaszowianka.
Przestałem wychodzić z domu
Z depresją od dłuższego czasu walczy też 39-letni Krystian (imię zmienione). – Choruję od momentu, gdy skończyłem dwadzieścia kilka lat. Zaczęło się od problemów na studiach i ze zdrowiem, problemów innego typu, a potem zaczęła siadać psychika – zaznacza. Najczęściej depresja dotyka go jesienią lub zimą. Nie znosi tych pór roku, wolałby je przespać. – Więcej wtedy śpię, mam kiepski nastrój, mniej energii, ale walczę z tym, jak umiem, biorę leki. Sam obniżony nastrój to oczywiście jeszcze nie żadna depresja. Depresja to jest coś strasznego. To są nieprzespane noce, ciągłe zmęczenie, myśli o śmierci – mówi Krystian. I wie, co mówi. Z depresji musiał się leczyć też w szpitalu.
– Zaczyna się od tego, że codzienne czynności sprawiają ci coraz więcej trudności. Trudno coś dla siebie ugotować, trudno zrobić zakupy, umyć się. Leżysz i patrzysz w sufit. Ciągle rozmyślasz, jak wyjść z tej sytuacji, aż w końcu zaczynasz sądzić, że jedynym wyjściem jest strzelić sobie w głowę lub rzucić się pod pociąg. Było tak, że przestałem wychodzić z domu – opowiada Krystian. Wyjście z bloku do najbliższego sklepu było jak zrobienie maratonu. – Potem już nawet pójście z pokoju do toalety, pokonanie kilku metrów, było jak wyprawa na koniec świata. Depresja to nie tylko negatywne myśli, ale właśnie taka niemoc, brak siły, motywacji – zauważa. Dodaje, że w pierwszym stadium depresji pomóc może wizyta u lekarza psychiatry i branie leków, które złagodzą objawy. – Potem to już tylko szpital – mówi mężczyzna.
Zwykłe czynności są jak wchodzenie na Rysy
Uważa, że w społeczeństwie nie ma zrozumienia dla depresji. – Ludzie zdrowi nie są w stanie wejść w skórę osoby chorej. Zaczynają się pytania, ocena. Nie mogą zrozumieć, jak może się nie chcieć iść na zakupy czy umyć się, a tak jest. Zwykłe rzeczy są jak wchodzenie na Rysy – uważa.
Mówi, że inaczej przechodzenie depresji wygląda u osób młodych, a inaczej u starszych. – U ludzi młodych zaczyna się izolowanie od rówieśników, rodziców. Przestają wychodzić z domu, czasem nawet siedzi się w domu pół roku. Ludzie starsi, na emeryturze czy rencie, przestają wychodzić z domu, żeby porozmawiać przed klatką z sąsiadami, nie chodzą na zakupy, zaszywają się w domach. Jak nie pracują, to też nie mają żadnego musu, żeby wyjść, tak jak ludzie młodzi do szkoły czy do pracy – opowiada. Zaznacza, że trzeba być aktywnym w każdym wieku, mieć swoje małe radości, małe wyjścia, choćby na działkę, pod blok czy do znajomych.
Oprócz leczenia Krystianowi pomaga to, że stara się mieć stabilne życie, unikać dużego stresu, skrajnych emocji, jak również to, że unika alkoholu i niezdrowego jedzenia. – Sam gotuję, nie jem fast foodów, bo już nawet w zwykłej żywności jest mnóstwo chemii, a co dopiero w czymś takim. To wszystko źle wpływa na psychikę – mówi tomaszowianin. Stara się też mieć dużo kontaktu z naturą.
Joanna Dębiec
Każdy, kto potrzebuje wsparcia, może udać się do Poradni Zdrowia Psychicznego Tomaszowskiego Centrum Zdrowia przy ul. Granicznej 63. Specjaliści diagnozują oraz leczą tam zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania. Na wizytę u psychiatry nie jest wymagane skierowanie. Aby skorzystać ze świadczeń realizowanych przez psychologa i psychoterapeutę, trzeba mieć skierowanie od lekarza psychiatry, który ma kontrakt z NFZ. Do rejestracji w poradni niezbędny jest dowód tożsamości.