Kupować pałac od właścicieli (lub ich spadkobierców), którzy zdewastowali obiekt, secesyjne wnętrza zmienili w kupę gruzu, to jakby płacić wandalowi za szkody, które popełnił. To także kpina z prawa.
Właściciel wykorzysta wszelkie możliwości prawne, by nie realizować zaleceń konserwatora, odwlekać to, co dawno powinien zrobić – naprawić szkody. Spory przed różnymi urzędami, postępowania sądowe, mogą ciągnąć się latami i w końcu okaże się, że zamiast pałacu mamy ruinę nadającą się jedynie do wyburzenia. Mamy mu płacić? To absurd! Całą energię władze (nie tylko miasta i powiatu) powinny poświęcić na jak najszybsze wyegzekwowanie ciążących na właścicielach obowiązków. W ostateczności, zamiast prowadzić bezsensowne negocjacje, postawić warunek – cena to 1 zł. Tyle możemy zapłacić, a resztę planowanych pieniędzy przeznaczymy na zabezpieczenie obiektu do czasu, aż uzyskamy środki na przywrócenie mu dawnego blasku. Każde inne rozwiązanie to sankcjonowanie dewastacji i popieranie wandalizmu.
Andrzej Kucharczyk