Ma różne barwy, odcienie, nie poddaje się definicjom. Miłość do ludzi, przyrody, miłość do zwierząt czy, oczywista, jak w piosence Edyty Geppert – miłość do życia, choć rzadko tak nazywana. Ta najbardziej osobista zakłada różowe okulary, wpuszcza do brzucha motyle, rodzi wątpliwości i rozterki, jak u Mickiewiczowskiego podmiotu lirycznego ("czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie) i każe trwać aż do śmierci.
Ja o innej miłości, nie wiosennej, ale tej listopadowej. Za nami Wszystkich Świętych, Dzień Niepodległości – symbole miłości rodzinnej i patriotyzmu. Miłość rodzinna wyraża się troską o żywych i pamięcią po zmarłych. Na obu cmentarzach były tłumy ludzi. Świąteczny wystrój pomników świadczy nie tylko o pamięci, ale także o wzrastającej (mimo narzekań) zamożności społeczeństwa. Nietrudno wyrazić uczucia wobec żywych i zmarłych – dajemy im kwiaty (szkoda, że na grobach przeważają sztuczne), a jak okazać miłość do ojczyzny?
Ukraińcy oddają życie za swój kraj, my nie musimy. Ojczyzna, od słowa "ojciec", to także rodzina, przecież nazywana jest również "Macierzą" – od słowa "matka". Wiece i marsze, wywieszone flagi – zewnętrzny wyraz patriotyzmu, ale przecież to uczucie jest w każdym z nas, choć różnie postrzegane i oceniane. Niech więc każdy kocha Polskę na swój sposób, jest jednak coś, co wszystkich łączy: język. Pozwolił przetrwać zabory, stanowi o naszej tożsamości. Od wieków atakowany przez cudzoziemszczyznę, ma coraz mniej siły do obrony. Imponują nam obce słowa, są "ekskluzywne", zalewają jak powódź nazwy instytucji i działań, mowę publiczną i tę codzienną, wypierają rdzenną polszczyznę, na przykład: "dedykacja". Ostatnio usłyszałam, że nasz region otrzyma fundusze "dedykowane" (zamiast "przeznaczone") na budowę obwodnicy. Prasa lubi to słowo, a ja, zgodnie z jego właściwym użyciem, dedykuję Państwu fragment mojego wiersza: "Słowa, jak ludzie, w przeszłość odchodzą/ nowi się ludzie, nowe słowa rodzą/ lecz kiedy myślę o archaizmach/ pytam: Jest nim dziś słowo "Ojczyzna"?
Emilia Tesz