Józef Suchodolski, choć z Tomaszowa nie pochodził, był uznany za zasłużonego dla miasta i był z nim bardzo związany. Odszedł 25 września, w wieku 100 lat. Spoczął na cmentarzu przy ul. Smutnej. Zawsze uczestniczył w uroczystościach patriotycznych i wspominał wojenne losy.
Dużo ludzi, w tym dowództwo 25. Brygady Kawalerii Powietrznej, władze miasta, przedstawiciele służb mundurowych, ZHP, Jednostki Strzeleckiej 1002, szkół, instytucji i przeróżnych organizacji, sąsiadów z ulicy Polnej i mieszkańców, wzięło udział w jego pogrzebie, który odbył się w piątek, 27 września na cmentarzu przy ul. Smutnej. Kombatanta żegnał też prezydent miasta Marcin Witko. Przybył gen. broni Marek Sokołowski, dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, dawny dowódca 25. BKPow. oraz jej obecny dowódca płk Tomasz Białas. Mowę pożegnalną o pułkowniku Suchodolskim wygłosił porucznik w stanie spoczynku Antoni Smolarek w imieniu członków koła nr 1 Związku Żołnierzy Wojska Polskiego, wiceprezes tego koła.
Pułkownik Józef Suchodolski przez wiele lat bywał (do końca życia) na miejskich, powiatowych, wojskowych i innych uroczystościach, chętnie spotykając się z ludźmi, opowiadając o swoich wojennych losach. Był w Tomaszowie znany jako żołnierz z czasów II wojny światowej, jak również przewodniczący Związku Kombatantów. 16 września br. skończył 100 lat. Nie zdążył uczestniczyć w uroczystości organizowanej z tej okazji w Urzędzie Miasta, bo trafił do szpitala.
Życie miał bogate. Urodził się w 1924 r. w Bykówce na Wołyniu. Po 17 września, po zajęciu wschodnich kresów II RP przez ZSRR, stał się nie z własnej woli obywatelem tego drugiego obok Niemiec agresora. W tych okolicznościach wstąpił do Armii Czerwonej i trafił na front. Uczestniczył w przełomowej bitwie na łuku kurskim. Zmienił barwy wojskowe, wstępując do zorganizowanej w ZSRR I Armii Wojska Polskiego. Przeszedł długi szlak bojowy. Walczył w 1944–1945 r. o Warszawę, a następnie znalazł się na terenie naszego miasta, by wraz z frontem przesunąć się w walkach w stronę Berlina. Gdy rozmawiałam z nim, zbierając materiał do jednego z artykułów, opowiadał mi o "wyzwoleniu" Tomaszowa spod okupacji niemieckiej w styczniu 1945 r. (choć oczywiście słowa wyzwolenie obecnie się unika, uznając je za propagandę komunistyczną). W każdym razie było ono częścią wielkiej ofensywy wojsk radzieckich, która rozpoczęła się 12 stycznia 1945 roku. Na środkowej Pilicy działał 11. Samodzielny Korpus Pancerny, dowodzony przez gen. mjr. Iwana Juszczuka, wchodzący w skład 69. armii gen. płk. Władimira Kołpaczki. 16 stycznia jednostka ta dostała rozkaz sforsowania Pilicy w rejonie Tomaszowa. Jak wspominał uczestnik styczniowych wydarzeń, pułkownik Józef Suchodolski, wojska radzieckie otoczyły miasto z trzech stron: południowej, północnej i wschodniej. Rano 18 stycznia zwiad radziecki dotarł do Tomaszowa. W tym czasie Niemcy wysadzili w powietrze mosty w Tomaszowie, Spale i Sulejowie. Tylko jednemu z oddziałów radzieckich, który nacierał od strony Białobrzegów, Brzustowa i Ciebłowic, udało się dostać do miasta przed zniszczeniem mostu kolejowego na Pilicy. W drugim natarciu wojsk radzieckich jako pierwsza Pilicę sforsowała 20. Brygada Pancerna od północnego wschodu. Następnie sforsowano rzekę w rejonie Smardzewic. Piechota przeszła przez Pilicę po lodzie w okolicach Utraty i Ludwikowa, zajmując południowo-wschodnie dzielnice miasta. Pozostała część 36. BPanc. weszła do Tomaszowa przez prowizorycznie naprawiony most kolejowy oraz forsując Pilicę w rejonie Piekła za ujściem Wolbórki do tej rzeki. Do miasta wkroczyli także polscy żołnierze. – Stałem na czele plutonu artylerii 122-milimetrowych haubic zapasowego pułku artylerii obwodu Naczelnego Dowódcy Wojska Polskiego. Miałem wówczas 21 lat. Naszym zadaniem było zajęcie i zabezpieczenie przed dewastacją koszar i innych obiektów wojskowych – wspominał kombatant.
Podczas wyzwalania Tomaszowa poległo 18 żołnierzy Suchodolskiego. Uciekający Niemcy podpalali za sobą budynki. Jakby dziś tego nie oceniać, społeczeństwo cieszyło się z przepędzenia wojsk niemieckich. – Tomaszowianie mogli wreszcie chodzić po swoim mieście chodnikami, wcześniej były one dla Niemców. Polacy musieli ustępować i schodzić na jezdnię. Nim okupanci je opuścili, wielu mieszkańców zaczęło plądrować poniemieckie domy, sklepy, siedziby urzędów i zakłady pracy, aby w ogólnie panującym chaosie zdobyć coś dla siebie – mówił Józef Suchodolski.
Sam po wojnie osiadł w Tomaszowie. W wojsku przesłużył 37 lat, w tym prawie cztery lata w warunkach wojennych. Za czas wojny i zasługi bojowe otrzymał najwyższe odznaczenie wojskowe Krzyż Wojenny Orderu Virtuti Militari (V kl).
Joanna Dębiec