Był osłabiony, zziębnięty, ale pomoc przyszła na czas. Poszukiwania 74-letniego mieszkańca Stanisławowa (gm. Żelechlinek) zakończyły się sukcesem. Pomógł nowoczesny sprzęt. – Monokular termowizyjny. To luneta reagująca na temperaturę ciała, którą zlokalizowaliśmy zaginionego w środku lasu z odległości kilkuset metrów – mówi Seweryn Sosnowski, naczelnik OSP Tomaszów Maz.
Starszy pan prawdopodobnie zawdzięcza życie swojemu sąsiadowi (i służbom), który odpowiednio szybko podniósł alarm. W czwartek, 24 października około godz. 13.00 powiadomił komisariat policji w Czerniewicach. Był zaniepokojony nieobecnością 74-latka, który żył samotnie. – Widział go w godzinach porannych poprzedniego dnia. Następnego dnia rano nie mógł nawiązać z nim kontaktu, a jego sąsiad nigdy nie opuszczał swojej posesji na tak długo – relacjonuje asp. szt. Grzegorz Stasiak, rzecznik tomaszowskiej policji.
- Ślad obuwia i "sokole oko"
Szybko zostały postawione na nogi wszystkie służby. Do poszukiwań zaangażowano funkcjonariuszy z lokalnego komisariatu, jak również policjantów z Wydziału Kryminalnego tomaszowskiej policji. W ruch poszły strażackie quady, drony, kamera termowizyjna, również pies służbowy musiał wykonać swoją pracę. Do działań zaangażowano zastępy z PSP oraz OSP z Tomaszowa Maz. i Żelechlinka. Służbom pomagała rodzina i znajomi zaginionego. Przeczesywali pobliskie pola i lasy. Robiło się coraz zimniej.
– Łącznie do działań poszukiwawczych zaangażowanych zostało kilkudziesięciu funkcjonariuszy i druhów. Kluczowa okazała się informacja, którą przekazał syn zgłaszającego. Znalazł ślady obuwia, które skończyły się na skraju jego pola przylegającego do lasu – wyjaśnia rzecznik tomaszowskiej policji.
Strażacy na quadzie wjechali w ten kompleks leśny. Poruszając się duktem, wypatrzyli zaginionego mężczyznę. – Gołym okiem byśmy go nie wypatrzyli. Znajdował się w środku lasu. Nieoceniona okazała się nasza specjalna luneta – monokular termowizyjny. Urządzenie na podstawie temperatury ciała wskazało lokalizację poszukiwanej osoby z odległości kilkuset metrów – wyjaśnia S. Sosnkowski.
To nie pierwsza odnaleziona osoba, dzięki nowoczesnemu sprzętowi, jaki ma na wyposażeniu OSP Tomaszów Maz. – Podczas tej akcji wykorzystane były również drony z termowizją. Takie urządzenia pozwalają na prowadzenie akcji także po zmroku. Mamy też nocną lornetkę noktowizyjną – wyjaśnia naczelnik OSP Tomaszów Maz.
- Uratowany w ostatniej chwili
Zmarznięty, wyziębiony i skrajnie zmęczony 74-latek trafił po opiekę ratowników. – Został odnaleziony w odległości około 500 metrów od miejsca rozpoczęcia poszukiwań. Z wykorzystaniem deski ortopedycznej, quada i przyczepki został przetransportowany przez strażaków do miejsca, z którego podjęła go załoga karetki pogotowia. Jego życiu już nic nie zagraża – wyjaśnia asp. szt. G. Stasiak.
Z informacji, jakie przekazały nam służby, wynika, że 74-latek mógł wyjść z domu już dzień wcześniej (czyli 23 października) około godz. 5.00 rano. A został odnaleziony 24 października około godz. 15.00. Łatwo więc policzyć, że przebywał poza domem (w trudnym terenie) 34 godziny. Jak mówią ratownicy, odnalazł się w ostatniej chwili. Kolejnych godzin w lesie wycieńczony mężczyzna mógłby nie przeżyć. – W takich sytuacjach ważny jest szybki przepływ informacji i szczegóły, dotyczące chociażby stanu zdrowia, przekazane służbom, a dotyczące osoby zaginionej. Kluczowa była rola sąsiada, który wezwał pomoc – mówi asp. szt. G. Stasiak.
ag