Zygmunt Musiał z Wąwału służy w straży pożarnej od 50 lat. Wielokrotnie brał udział w akcjach ratujących mienie i życie ludzkie. W poniedziałek, 17 marca pożar wybuchł w jego domu. Ogień strawił dach, zniszczeniu uległy pomieszczenia mieszkalne na poddaszu. Pan Zygmunt z żoną Grażyną potrzebują wsparcia.
Strażakiem jestem od dziecka
Zygmunt Musiał z Ochotniczą Strażą Pożarną w Wąwale jest związany od 1975 r. – Zaczynałem w drużynie młodzieżowej, później zostałem strażakiem. Z czasem zastępcą naczelnika, a później naczelnikiem, aż w końcu prezesem. Dzisiaj już jestem na emeryturze, ale dalej jestem członkiem OSP. Straż to moje życie. Oczywiście z racji wieku już nie biorę udziału w akcjach – mówi.
Ale przez lata brał udział w niejednej akcji. Spieszył z pomocą, ratując życie i mienie ludzkie. – Było wiele zdarzeń związanych z pożarami, zdarzeniami drogowymi, podtopieniami, powodziami. Nasza jednostka w ostatnim czasie wyspecjalizowała się w poszukiwaniach zaginionych, ale też pomocy dla dzikich zwierząt – wspomina pan Zygmunt.
Jako radny gminny i członek zarządu gminnego OSP walczył o dotacje dla Wąwału i miejscowej straży. Dzięki m.in. jego staraniom strażacy dysponują dzisiaj samochodem terenowym i quadem, tak potrzebnym w akcjach poszukiwawczych w terenie.
Panie! Pan się pali!
Miniony poniedziałek, 17 marca na długo pozostanie w pamięci pana Zygmunta. – Rozmawiałem chwilę z sąsiadką, później poszedłem do domu. Nie byłem świadomy, że dzieje się coś złego. Nagle przybiega jakiś człowiek. Wali w drzwi i krzyczy: – Panie! Pan się pali! Wyszedłem na zewnątrz i płomienie były już na dachu. Będąc w domu, nie czułem żadnego smrodu. Nie było też żadnego hałasu. Zazwyczaj dach trzeszczy, skrzypi pod wpływem wysokiej temperatury – relacjonuje pan Zygmunt.
Było około godz. 13.30. Za chwilę na miejscu były służby ratunkowe. Do pożaru zostały zadysponowane jednostki z PSP z Tomaszowa i Opoczna oraz OSP z Wąwału, Białobrzegów i Smardzewic. – Po dojeździe na miejsce zdarzenia zastępów straży pożarnej potwierdzono pożar poddasza w budynku jednorodzinnym. Został szybko opanowany. Następnie obiekt oddymiono i przeprowadzono prace rozbiórkowe w celu dogaszenia ewentualnych zarzewi ognia – informuje kpt. Bartłomiej Żyłka z tomaszowskiej PSP.
Pan Zygmunt potrzebował pomocy medycznej. Zajęli się nim strażacy, a następnie ratownicy pogotowia. Przewieziono go do szpitala. – Emocje zrobiły swoje. Na taką sytuację nigdy nie możemy się przygotować. Po prostu źle się poczułem. Na szczęście już czuję się lepiej – mówi.
Pomóż pogorzelcom
Strażacy szybko opanowali sytuację, ale państwo Musiałowie (pan Zygmunt z żoną Grażyną) ponieśli duże straty. W wyniku pożaru zniszczeniu uległa więźba dachowa i pokrycie (cała konstrukcja jest do wymiany). Również pomieszczenia mieszkalne (pokoje i łazienka) na poddaszu wraz z wyposażeniem. Co nie zabrał ogień, zalała woda. Strażacy podczas akcji zużyli jej znaczne ilości. Namiękły ściany zbudowane karton-gipsu. Wszystko trzeba wyburzyć i zbudować od nowa. Do wymiany jest też cała instalacja elektryczna. Państwo Musiałowie wycenili straty na około 250 tysięcy złotych. Sami nie są w stanie zgromadzić takiej kwoty. Potrzebują wsparcia.
Zbiórkę pieniędzy dla pogorzelców organizuje Stowarzyszenie Mój Tomaszów. Wpłat można dokonywać na konto nr: 45 1020 3916 0000 0802 0093 0040. Możliwy jest również przelew BLIK na numer tel. 609-827-357. W obu przypadkach konieczne jest podanie tytułu: Pomoc dla strażaka.
ag
Na zdjęciach:
Ogień pojawił się na poddaszu. Zniszczeniu uległa konstrukcja dachu (fot. OSP Białobrzegi)
Pomieszczenia mieszkalne i całe wyposażenie zostały zniszczone (fot. OSP Smardzewice)
