Od lat zimą jest tak mało śniegu, że dzieci wręcz go nie znają. Jak już się pojawi, to w Tomaszowie bardzo brakuje miejsc, gdzie można go wykorzystać. Tymczasem w pobliskiej Rzeczycy zimowa zabawa jest nawet bez śniegu.
W końcu przyszła zima z prawdziwego zdarzenia i każdy, kto może, próbuje z niej korzystać. Dzieci, zarówno na podwórkach, jak i przed blokami, lepią bałwany, a rodzice szukają dla nich rozrywek. Część dorosłych ciągnie sanki z dziećmi za autami bądź quadami, co może być niebezpieczne. Niedawno taki kulig zakończył się tragedią w powiecie opoczyńskim, gdzie młody człowiek jadący ostatnimi sankami uderzył w drzewo i zginął na miejscu. Bezpiecznie nie jest też na tzw. górze Baśniowej, między Areną Lodową a ulicą św. Antoniego, gdzie miał być snowpark, miejsce dla narciarzy, saneczkarzy i snowboardzistów, ale nic z tego, pomimo zainwestowania środków finansowych, właściwie nie wyszło. W zeszły długi śnieżny weekend przyszło tam sporo rodzin z dziećmi. Dzieciaki zjeżdżały na czym mogły, choć na górce były wyrwy i krzaki. – Nie wygląda to bezpiecznie. Jak ja byłem mały, to wszyscy tu przychodziliśmy, ale śniegu było więcej i góra była porządna. Teraz teren jest zasłonięty siatką, ale ludzie i tak tam wchodzą – mówi pan Dominik z osiedla Strzelecka, który 5 stycznia wybrał się tam na spacer.
Niestety nie jest to dobre miejsce do zimowej rozrywki czy uprawiania sportów zimowych. W ogóle nie ma takiego w Tomaszowie. Są dzielnice miasta, w których nie ma żadnych "górek" dla dzieci. Bawić się w śniegu i zjeżdżać mogą chociaż dzieci z Niebrowa. Tam jest tzw. niebrowska górka, która została wyrównana dzięki inicjatywie Jarosława Batorskiego. Przydałaby się jednak w Tomaszowie zjeżdżalnia igelitowa, bo śniegu mamy tyle, co kot napłakał. Mogłaby być właśnie na górce Baśniowej czy na Niebrowie. Co do ostatniego miejsca, to ktoś ostatnio napisał w sieci, że można byłoby zainwestować tam w armatkę śnieżną. Jest to pomysł chybiony, bo wytwarzanie w ten sposób śniegu wymaga dostarczenia dużej ilości wody, energii elektrycznej oraz sprężonego powietrza. Muszą (co najważniejsze) również zaistnieć odpowiednie warunki atmosferyczne. Możliwość wytwarzania śniegu zależy od temperatury (poniżej -2°C) i wilgotności względnej powietrza. Tymczasem mamy takie zimy, że często jest "na plusie". Zjeżdżalnia igelitowa może działać zaś cały rok.
Co roku w grudniu, przy okazji mikołajek i jarmarku świątecznego, miasto zapewnia sztuczną zjeżdżalnię (snowtubing). Ostatnio można było z niej korzystać przez tydzień. Tymczasem taka zjeżdżalnia jest od kilku lat w Rzeczycy i gmina, poza oczywiście zrobieniem tejże inwestycji, nie wydaje na nią już praktycznie pieniędzy. Jak powiedział Paweł Goleń, kierownik Referatu Inwestycji i Zamówień Publicznych w Urzędzie Gminy w Rzeczycy, gmina Rzeczyca nie ponosi żadnych kosztów stałych związanych z utrzymaniem zjeżdżalni igelitowej pn. "Rzeczycka Frajda". – Po jej oddaniu zamontowano jedynie system zraszania i dokonano kilku napraw bieżących przez pracowników naszego Referatu Usług Komunalnych. Było to np. ponowne zamocowanie kilku elementów igelitu zerwanych po silnej wichurze. Był to koszt łącznie ok. 4000 zł – informuje Paweł Goleń.
Przypomnijmy, że zjeżdżalnia kosztowała 159.900 zł, z czego uzyskane wsparcie z Urzędu Marszałkowskiego w ramach Programu "Infrastruktura Plus" wyniosło 70.000 zł. Jeśli chodzi o wypożyczalnię sprzętu, to mieści się ona w pobliskiej hali sportowej i działa w godzinach funkcjonowania hali, tj. od poniedziałku do piątku w godz. 8.00–22.00. Jest więc naprawdę dużo czasu na skorzystanie. Warto dodać, że sprzęt jest udostępniany nieodpłatnie dzieciom na lekcjach wychowania fizycznego, natomiast koszt wypożyczenia pontonu dla osób z zewnątrz to 10 zł. Na rzeczyckiej zjeżdżalni odbywają się też zawody saneczkarskie organizowane przez Klub UKS Ślizg Rzeczyca. Takie zawody są okazją nie tylko do ruchu, zdobywania pucharów i nagród, ale także do integracji i wspólnego przeżywania emocji. Warto więc, by władze Tomaszowa przemyślały, czy nie lepiej zrobić stałą zjeżdżalnię igelitową, zamiast corocznie od zewnętrznej firmy wypożyczać ją na kilka grudniowych dni. Zwłaszcza, że to w ferie dzieci najbardziej potrzebują rozrywek i ruchu, zwłaszcza na powietrzu. Nie zastąpią tego żadne (zwłaszcza płatne) gokarty na Arenie Lodowej. Fot. główne Andrzej Jura
Joanna Dębiec