Park Miejski "Solidarność" po rewitalizacji i długim zamknięciu otworzono w sobotę, 12 kwietnia. Symbolicznie zrobił to prezydent Marcin Witko z grupą mieszkańców. Zmiany jednym się podobają, innym mniej. Niektórzy uważają, że park stracił swój urok.
Dla wielu osób był po prostu "muszlą" i najpiękniejszym tomaszowskim parkiem, choć w ostatnich latach nie odbywały się tam już koncerty (rozebrano zadaszenie nad sceną) i nie działała stara fontanna. Pod koniec 2023 r. został zamknięty i ruszyła jego rewitalizacja. Niektórzy już wtedy mówili, że wcale nie była potrzebna, a park wymagał jedynie kosmetyki. Faktem jest jednak, że pozostałość po muszli straszyła, a infrastruktura nie była pierwszej świeżości. Prace trwały dłużej niż zakładano i tomaszowianie nie mogli doczekać się, kiedy znów będą mogli pójść tam na spacer. Już pierwszego dnia po otwarciu park przeżywał oblężenie. Znów stał się miejscem, gdzie można spotkać "tabuny" młodzieży, rodziców i dziadków z dziećmi. Zaczął tętnić życiem. Imponująco wygląda nowy amfiteatr i fontanna z nowymi niedźwiadkami. Aż miło tam posiedzieć, schłodzić się wodą, porobić sobie zdjęcia. Niewątpliwie będzie to miejsce wielu spotkań towarzyskich. Są nowe alejki, ławki, zadbano o staw. Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że park stracił swój dawny urok. Zniknęły stare drzewa i krzewy, m.in. na terenie przy muszli i stawie, gdzie zawsze było tak pięknie, zielono. – Uwielbiałam tu przychodzić. Uwielbiałam te stare drzewa, krzewy, ciszę. Dla mnie teraz jest tu gorąco, brakuje cienia, jest głośno – mówi spotkana w parku kobieta. Jeden z naszych czytelników dodaje, że park przypomina teraz Bulwary, a przynajmniej taki zrobił się jego charakter.
Dzięki staremu i gęstemu drzewostanowi park miejski był jedyny w swoim rodzaju. Wiele osób przychodziło tam odpocząć, pochodzić z psem, pobiegać, kontemplować przyrodę. Było to miejsce romantycznych randek i spokojnych spacerów. Prezydent Marcin Witko twierdzi, że w parku posadzono 70 tys. nowych roślin. Urzędnicy mówią z kolei, że usunięto jedynie stare, chore drzewa. Może i słusznie, bo przecież kilka lat temu jedno z nich spadło na główną aleję, a nawet nie było wtedy wiatru! Dobrze, że nikogo wówczas tam nie było.
Park po zmianach, nad którymi pieczę trzymał konserwator, wielu ludziom się podoba. – Wreszcie czuję się tu bezpiecznie, jakoś tak dziko było – mówi tomaszowianka, która przyszła zobaczyć go z wnuczką. Dla dzieciaków powstał nowy, duży plac zabaw. Zarówno w weekend, jak i w poniedziałek było tam tłoczno i wesoło. Do huśtawek i sprzętów tworzyła się nawet kolejka. Jednym się to bardzo podoba, innym mniej, bo już cicho w parku nie będzie. To kwestia gustu i potrzeb, a te – jak wiadomo – każdy może mieć inne. Spore wrażenie park robi nocą, zwłaszcza oświetlona fontanna.
Niektórzy krytykują to, że park będzie na noc zamykany (można do niego wejść między godziną 6.00 a 23.00). Łączył on zawsze różne części miasta, a ludzie skracali sobie przez niego drogę. W założeniach zamknięcie ma chronić to miejsce przed dewastacją. – Bardzo dobrze, że będzie zamknięty. Skończy się tam pijaństwo, wandalizm – twierdzi jeden z mieszkańców centrum miasta. Faktycznie pracownicy ZDiUM-u mieli tam zawsze ręce pełne roboty, i to nie tylko po weekendach.
Jedno jest pewne, zaczęła się nowa historia parku. Może będzie miał też nową nawę. Są pomysły, żeby otrzymał za patronów Ostrowskich, założycieli miasta. Ale pojawiają się też głosy, żeby nazwać go "Muszlą". Zwolennicy tej drugiej opcji twierdzą, że taka nazwa w ostatnich dziesięcioleciach się przyjęła i funkcjonuje wśród tomaszowian.
- Na marginesie
Zawsze tak jest, że jednym zmiany się podobają, a innym nie. Trudno jednak przejść obojętnie nad oczywistymi błędami projektowymi. Park to nie tylko miejsce wypoczynku, to także ciąg komunikacyjny. Wielu tomaszowian traktuje go jak wygodny łącznik między ulicami Nowowiejską i Warszawską. Po naszym filmiku z przejazdu rowerem przez park pojawiły się głosy, że to niebezpieczne, że stwarza zagrożenie dla spacerujących. Tylko że inaczej się nie da. Powstaje pytanie – dlaczego nie utwardzono wału nad Wolbórką i nie zrobiono tam ciągu, który pozwoliłby na bezkolizyjne pokonywanie parku? Zabrakło wyobraźni – bo chyba nie pieniędzy. Kolejna sprawa – wysypany korą plac zabaw. Za miesiąc będzie tam organiczny śmietnik, a po deszczu wzrośnie liczba matek narzekających na trudne do usunięcia plamy z dziecięcych ubrań. Nie można było zastosować piankowych paneli, łatwych w utrzymaniu i tanich w naprawie? Lub chociażby piasku? (and)
J.D
Komentarze