W 1. Lidze siatkówki mężczyzn rozpoczęła się faza play-off, w której o tytuł mistrza PLS 1. grają kluby, które po rundzie zasadniczej zajęły w tabeli miejsca od 1 do 8. W ćwierćfinale Lechia walczy MCKiS Jaworzno.
W ubiegły czwartek w Arenie Lodowej był blamaż i to w obiektywach telewizyjnych kamer. Druga drużyna uległa siódmej, grając zupełnie bez pomysłu. Na tym etapie rywalizacja toczy się do dwóch zwycięstw. W rewanżu w Jaworznie podopieczni trenerów Kamila Czapnika i Bartłomieja Rebzdy zrehabilitowali się i ograli gospodarzy 3:0. Decydujące starcie będzie już w ten czwartek. Tym razem omija nas telewizja. Mecz w Arenie Lodowej rozpocznie się 18.00. Lechia Tomaszów – MCKiS Jaworzno 1:3 (22:25, 25:18, 21:25, 18:25).
Skład Lechii: Dawid Suski (4 pkt), Wiktor Musiał (12), Marcel Hendzelewski (10), Jakub Nowak (10), Filip Balasz (11), Wiktor Przybyłek (13) i libero Dominik Jaglarski. Na zmiany wchodzili Adrian Kopij (3) i Przemysław Toma. Trener Kamil Czapnik, drugi trener Bartłomiej Rebzda, asystent trenera i jednocześnie kierownik drużyny Andrzej Zając, fizjoterapeutka Marta Płata i statystyk Sebastian Warda.
Tomaszowianie nie byli zbyt zadowoleni z układu tabeli po rundzie zasadniczej. Wprawdzie zajęli drugie miejsce, ale w parze ćwierćfinałowej wpadli na klub, z którym w tym sezonie jeszcze nie wygrali. W pierwszej rundzie w Tomaszowie Maz. Lechia przegrała z MCKiS-em 1:3 (28:30, 20:25, 25:22, 24:26), a w rewanżu w Jaworznie 0:3 (22:25, 19:25, 20:25). Liczyliśmy, że może w play-offach to się wreszcie zmieni, ale nic z tego. Lechici w miniony czwartek przedłużyli serię porażek. Początek meczu to długi okres wyrównanej gry ze zmieniającym się prowadzeniem, w którym obie drużyny mieszały solidne ciosy z prostymi błędami. Wynik zmienił się jednak w połowie seta. Goście odskoczyli na 13:15, a później przewagę powiększyli na 14:18 i już jej z rąk nie wypuścili. W drugiej odsłonie zobaczyliśmy całkiem inny mecz. Gospodarzom w końcu zaskoczyła zagrywka i dominowali na parkiecie od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Pewnie wygrali do 20 pkt.
Wydawało się wtedy, że podopieczni trenerów Czapnika i Rebzdy grę już poukładali i dalej będzie do przodu. Tymczasem szybko okazało się, że tomaszowianom dobrej energii wystarczyło tylko na jedną partię. W trzecim secie znów inicjatywę przejęli przyjezdni. Szybko wypracowali kilkupunktową przewagę, którą spokojnie dowieźli do końca. Czwarta odsłona była podobna do poprzedniej. Długo toczyła się wyrównana gra, ale z lekką przewagą jaworznian. W połowie seta lechici wrócili do dwupunktowego prowadzenia i w serca kibiców wlała się nadzieja, ale szybko zgasła. Od stanu 14:14 gospodarze przegrali sześć akcji z rzędu i było po meczu.
MCKiS – Lechia 0:3 (23:25, 20:25, 22:25).
Skład Lechii: Suski (3), Musiał (17), Hendzelewski (6), Nowak (10), Kopij (8), Przybyłek (11) i libero Jaglarski. Na zmianę wszedł Balasz (1).
Po pierwszej porażce tomaszowscy siatkarze nie ukrywali zawodu, ale zapewniali jednocześnie, że jadą do Jaworzna po zwycięstwo, po nadzieję na przedłużenie sezonu. I to im się w pełni udało. Lechici rządzili na parkiecie od pierwszego do końcowego gwizdka sędziego. Zaczęli mocny uderzeniem od wygrania dwóch akcji i później odskoczyli na 2:5. Wprawdzie gospodarze szybko doprowadzili do remisu 6:6 i dość długo toczyła się wyrównana walka ze zmieniającym się prowadzeniem, ale w końcówce to tomaszowianie znów odzyskali inicjatywę. Znów zyskali dwupunktową przewagę 21:23, a partię przy pierwszym setbolu zakończył Nowak skuteczną kontrą. W drugim secie początkowo inicjatywę mieli jaworznianie, ale od stanu 5:3 lechici wygrali pięć akcji z rzędu i tak wypracowanej przewagi już nie roztrwonili. Ba, jeszcze ją powiększyli do 12:18 i utrzymali do końca. W trzeciej odsłonie siatkarze trenerów Czapnika i Rebzdy dominowali wręcz na parkiecie od początku. Szybko zyskali czteropunktową przewagę 4:8, którą jeszcze powiększyli do 5:10 i 6:11. Gospodarze podrywali się jeszcze do walki. Zmniejszali straty, doprowadzili do wyrównania 13:13, a nawet objęli prowadzenie 15:14. Wtedy jednak nastąpił ponowny szturm tomaszowian. Musiał skończył atak, wszedł na zagrywkę i lechici wygrali kolejne 3 piłki. Po błędach naszych siatkarzy jaworznianie ponownie odrobili straty na 21:21, ale po chwili po dobrym bloku Przybyłka Lechia znów miała przewagę i pewne zwycięstwo stało się faktem.Najlepszym siatkarzem meczu (MVP) został Musiał, który był najlepiej punktującym zawodnikiem na boisku. Tomaszowianin zdobył siedemnaście punktów w tym 3 asami serwisowymi. Dołożył punktowy blok i jeden wyblok. Atakował ze skutecznością 52 procent.
- Decydujące starcie w Arenie Lodowej
Ćwierćfinały są rozgrywane do dwóch wygranych meczów, a w starciu Lechii z Jaworznem jest remis 1:1. Konieczny jest więc trzeci pojedynek, który rozegrany już 17 kwietnia w Arenie Lodowej. Czwartkowe spotkanie rozpocznie się o godz. 18.00.
- Wszędzie na remis
Pierwsza runda play-off sypnęła niespodziankami. W pierwszych meczach z wyżej notowanych drużyn we własnej hali wygrali tylko trzeci w tabeli Czarni Radom, którzy pokonali szóstego Mickiewicza Kluczbork 3:1 (23:25, 25:19, 25:22, 25:20). Ale w rewanżu w Kluczborku górą był Mickiewicz 3:2 (25:19, 24:26, 25:23, 22:25, 15:11). W pozostałych parach liderujący po fazie zasadniczej ChKS Chełm przegrał u siebie ósmą Visłą 2:3 (22:25, 23:25, 25:10, 25:21, 13:15). Za to w rewanżu w Bydgoszczy lepsi - też po tie-breaku - okazali się goście 2:3 (23:25, 46:44, 22:25, 25:19, 10:15). W ostatniej parze BBTS najpierw w Bielsku-Białej uległ KPS-owi gładko 0:3 (24:26, 16:25, 23:25), by w rewanżu w Siedlcach wygrać z sąsiadem w tabeli 3:2 (25:21, 15:25, 25:23, 23:25, 15:13).
- Dla nich po sezonie
Pozostałe drużyny zakończyły sezon. Kolejne trzy kluby: Avia Świdnik, Astra Nowa Sól i Anioły Toruń z miejsc od 9 do 11 mają zapewnione miejsce w 1 lidze na kolejny sezon. Grono pierwszoligowców opuściły: REA BAS Białystok, AZS AGH Kraków i Olimpia Sulęcin. SMS PZPS Spała, choć jest w tabeli przedostatni, nie spada. Decyzją PZPS uczniowie Szkoły Mistrzostwa Sportowego mają zapewnioną stałą rywalizację z pierwszoligowcami.
fot. Kamil Borkowski
Komentarze