Miasto jest do granic wrażliwości normalnych ludzi zalepione banerami i plakatami wyborczymi. Na terenie powiatu jest podobnie.
Jest powiedzenie, że "co za dużo, to niezdrowo" i tak to ludziom się kojarzy. Padają też pytania, ile to kosztuje, te banery, plakaty i miejsca na których wiszą, za które trzeba zapłacić.
Wiele tych miejsc leży w gestii miasta i miejskich spółek, np. TTBS i autobusy MZK. Słupy ogłoszeniowe też są miejskie, a miejsca na nich drogie, o czym wiedzą zakłady pogrzebowe i żałobnicy, gdy chcą powiesić nekrologii (na dwa, trzy dni, a nie na tygodnie). Mamy nadzieje, że rachunki są skrupulatnie naliczane. Dają się słyszeć głosy, że niektórzy wyborcy nie pójdą głosować, bo mają dość tej nachalnej propagandy, inni przekorni, a taki właśnie charakter mają Polacy, zagłosują na tych, którzy "wieszają się z umiarem". Czy po wyborczej niedzieli, 7 kwietnia nie okaże się, że "szkoda było czasu i atłasu"? Przekonamy się już niebawem, wszystko zależy od nas samych.
JaPa