Sobota, 27 kwietnia 2024, Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty

debiec mRodzina państwa Dębców od ponad 11 lat przygotowuje darmowe śniadania wielkanocne i wigilie Bożego Narodzenia dla osób bezdomnych, samotnych i potrzebujących.


Święta nie mogą się bez tego obyć, a biedni tomaszowianie są im wdzięczni i kłaniają z daleka, choć zdarzyło się, że ukradli im... beczkę z kapustą czy telefon.

Joanna Dębiec: - Organizacja darmowych posiłków dla potrzebujących mieszkańców miasta zaczęła się 11 lat temu, właśnie od Wielkanocy...

Anna Dębiec: - Tak, od śniadania wielkanocnego. Ta inicjatywa wyszła z potrzeby serca, zwykłej solidarności z ludźmi, którzy są na co dzień w potrzebie, nie mają pieniędzy, nie mają domu czy po prostu nie umieją odnaleźć się w życiu, są niezaradni.

Cezary Dębiec: - Niestety, większość jest też uzależniona od alkoholu.

J.D.: - Bywa jednak, że zdarzają się też inne uzależnienia...

A.D.: - Tak, przychodził do nas długo chłopak uzależniony od hazardu. Opowiadał nam kiedyś, że prowadził swoją firmę, ale wpadł w hazard. Żona wyrzuciła go z domu. Stracił wszystko. Stał się bezdomny. To był młody chłopak. Już nie żyje.

J.D.: - Potrzebujących znaliście państwo z codziennej pracy?

A.D.: - Tak, przychodzili do nas od początku. Przy ul. Wschodniej sklep mamy od 12 lat. I teraz też na co dzień przychodzą, pomimo darmowych śniadań czy wigilii, bo jeść trzeba przecież codzienne, nie tylko od święta. Tu jest też specyficzne osiedle, centrum miasta, dużo kamienic, biedy. Park też jest tu jaki jest. Przesiadują tu różne osoby. Proszą nas o jedzenie. Ogólnie nie są groźni, każdy chce żyć. Przychodzi do nas np. taki bezdomny, któremu dajemy jedzenie każdego dnia. Czasem przychodzi do nas nawet dwa razy dziennie, bo np. jedzenie wydadzą mu też nasi pracownicy. Widzieliśmy. jak wybierał jedzenie ze śmietników. Informowaliśmy o jego sytuacji MOPS. Osoby potrzebujące mają zresztą zapewnione codzienne darmowe obiady. Realizujemy to zadanie z ramienia miasta. Obiady wydawane są na placu Kościuszki, między sklepem rybnym a lokalem z chińszczyzną. Mają tam stoliki, mają ciepło, mają ubikacje, mogą zjeść na miejscu, ale przeważnie biorą jedzenie na wynos.

J.D.: - Obiady są jednak tylko jedno-, a nie jak wcześniej dwudaniowe.

A.D.: - Tak, miasto zmniejszyło te obiady około dwa lata temu. Kiedyś była zupa i drugie danie, i w każdy dzień.

J.D.: - A teraz nie mają ich już w weekendy...

A.D.: - Tak, narzekają na to, nie ma też tych obiadów z MOPS-u w święta. Mają obiad tylko od poniedziałku do piątku. Zupa była jednak ważna, rozgrzewała zimą. Mają wycofany też chleb. Dajemy im swój. Oczywiście przygotowywane dania muszą mieć odpowiednią kaloryczność, są zbilansowane.

J.D.: - Ile osób korzysta z darmowych obiadów z miasta?

A.D.: - Ogółem około sto, część dowozimy ludziom do domów. Kiedyś było ich dwieście. Lista tomaszowian, którym się te obiady należą, została znacznie skrócona. Wydaje mi się, że obiady zabrane ma sporo osób, które naprawdę nie radzą sobie życiowo. Niektórzy są chorzy psychicznie lub niepełnosprawni intelektualnie. Jak np. takiemu chłopakowi umiera matka, która go żywiła, pomagała mu, to on potem nie wie, co ze sobą zrobić.

J.D.: - Ogólnie jesteście państwo chwaleni za swoją działalność charytatywną.

C.D.: - Tak, kłaniają się z daleka, dziękują. Widać, że są wdzięczni, zadowoleni. Od rana już czekają przed sklepem.

A.D.: - Widać, że oni na to czekają. Świąt bez tego być nie może w Tomaszowie. Raz, jak zaczęła się pandemia, to nie zrobiliśmy wielkanocnego śniadania dla ubogich, bo były duże obostrzenia i nie wiadomo było, jak to zrobić. Potem żałowaliśmy, bo byli tak rozczarowani. Przychodzili, czekali. Zdarza się jednak hejt, chociaż rzadko. Ogólnie ludzie stali się dla siebie wrodzy. Nawet w Internecie wszyscy są krytykowani. Człowiek człowieka niszczy złym słowem, siedząc sobie bezkarnie przed komputerem. Nas też czasem krytykują, choć sami nic nie dają innym od siebie. A my czujemy i widzimy, że to, co robimy, ma ogromny sens. Są łzy, radość i uśmiech na twarzach ludzi, którym pomagamy. Staramy się im dać namiastkę świąt.

J.D.: - I potrzebujący tomaszowianie to doceniają. Ale była też sytuacja, że dwaj mężczyźni, którzy korzystają z waszej pomocy, okradli was.

A.D.: - Tak, to była słynna akcja z kapustą. Włamali się w nocy przed świętami do naszego sklepu na Bulwarach i zabrali beczkę z kapustą, którą toczyli przez miasto. Widać to było na monitoringu miejskim. Ślady widać było zresztą też na śniegu. W nocy zadzwoniła policja: pani Dębiec, kapustę wam ukradli. Okazało się, że to osoby, które znamy, które do nas przychodzą na darmowe posiłki. Potem przyszli do nas na wigilię. Kiedyś te same osoby zabrały mi też telefon, kiedy przyszły niby pytać o pracę. Ogólnie za tę akcję z kapustą przepraszali.

J.D.: - Co roku spotykacie te same twarze na śniadaniach wielkanocnych czy wigiliach? Czy one się zmieniają?

A.D.: - Większość jest tych samych,zwłszcza mężczyzn. Zdarzają się też i panie, np. starsze. Nie mają pieniędzy, mają małe emerytury, renty, nie starcza im na jedzenie, zrobienie świąt z tradycyjnymi potrawami. Cieszą się z paczek z jedzeniem od nas. Wolą paczki, bo mogą sobie rozłożyć, rozplanować jedzenie na kilka dni. Zdarzają się też oczywiście nowe twarze, nowe osoby bezdomne i wpadające w biedę. Czasem przychodzą małżeństwa, samotna dziewczyna z dziećmi była.

C.D.: - W większości są to jednak osoby pojedyncze, które zostały zostawione same sobie.

J.D.: - W nadchodzącą Wielkanoc też będą państwo robić darmowy posiłek?

C.D.: - Tak, planujemy rozstawić stoły w parku przy ul. Wschodniej. Będzie wspólne jedzenie, życzenia, modlitwa, bo tradycyjnie zapraszamy księdza z kościoła z ul. Słowackiego. To ważne, by ludzie mogli się wspólnie podzielić jajkiem, ale potem na drogę też damy im paczki z tradycyjnymi świątecznymi potrawami.

A.D.: - Zapraszamy na śniadanie wielkanocne osoby potrzebujące w Wielką Sobotę, 30 marca, o godz. 14. Będzie żurek, szynka wędzona z nogą, jajka w galarecie, śledź w ojeju, sałatki, galareta wieprzowa i drobiowa, babki piaskowe i drożdżowe. Akcję przygotowujemy my i nasi pracownicy.

J.D.: - To już taka tradycja, że te akcje robicie rodzinnie...

A.D.: - Tak, my, synowie: Paweł z żoną Ewą i naszym ośmioletnim wnukiem Frankiem oraz Michał z dziewczyną Agnieszką. Michał mieszka w Warszawie, ale zawsze przyjeżdża pomóc, włączyć się w akcję. Franek też czeka na to, że będzie pomagał. Co roku robi z nami paczki. Pracy jest przy tym dużo, bo przygotowujemy ich około trzysta.

J.D.: - Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Joanna Dębiec

Pin It


TIT - Tomaszowski Informator Tygodniowy
Agencja Wydawnicza PAJ-Press

ul. Długa 82
97-200 Tomaszów Mazowiecki,
tel. 44 724 24 00 wew. 28 (biuro ogłoszeń)
tel. kom. 609-827-357, 724-496-306

WYRÓŻNIONE

Z nadejściem ciepłych dni na ulicac...

Budynek po dawnym Przedszkolu nr 3 ...

Gmina Rokiciny Siedemset złotych m...

W Chociwiu (gm. Czerniewice) w ogni...

Jeszcze raz przekonaliśmy się, że n...

W ostatnich dniach kierowcy musieli...

W minionym tygodniu na tomaszowskic...

Dwa lata temu Roland Cieślak był se...

W środę, 24 kwietnia, odbyła się se...

Zwołała ją Rada Gminy Lubochnia 23 ...

NAJNOWSZE

Budynek po dawnym Przedszkolu nr 3 ...

W środę, 24 kwietnia, odbyła się se...

W Chociwiu (gm. Czerniewice) w ogni...

Gospodarka nieruchomościami w Tomas...

...to tylko jeden z "subtelnych, ni...

Niewiele jest w Tomaszowie dzielnic...

Są w Tomaszowie ulice, które przypo...

Jeszcze raz przekonaliśmy się, że n...

Ciekawą ofertę przygotowało dla tur...

Witacz to znak ustawiany przy wjeźd...

 

Stan jakości powietrza według Airly
TOMASZÓW MAZOWIECKI