Chciał stanąć na podium. Sprawić radość publiczności w swoim rodzinnym mieście. Niestety pech, upadek, odebrał Damianowi Żurkowi medal (może nawet złoty). Gdy uderzył w bandę, kibice zamarli, a po chwili zaczęli bić brawo podnoszącemu się z lodu mistrzowi. – Damian, jesteśmy z tobą! – skandowali.
To miał być weekend Damiana Żurka... Jednak stało się inaczej. – Czasem tak bywa, że coś nie wychodzi, ale taki jest sport. Trzeba to po prostu zaakceptować – powiedział D. Żurek w piątek po swoim pierwszym starcie na 500 m. Zajął bardzo dobre siódme miejsce, ale znacznie poniżej jego oczekiwań. Gdyby nie zachwianie na drugim łuku i stracone setne sekundy, to pewnie stanąłby na podium. Blisko medalu był też w sobotę na 1000 m. Świetnie przejechał pierwsze 600 m, ale na ostatniej rundzie przytrafiły się błędy techniczne (mówił o nich otwarcie) i w efekcie skończyło się na szóstym miejscu.
Niedziela miała należeć do Damiana. To przede wszystkim dla niego kibice wypełnili Arenę do ostatniego miejsca. Wszyscy czekali na ostatni bieg. Polak na 500 m rywalizował z Amerykaninem Jordanem Stolzem. Bardzo chciał się z nim ścigać. Kiedy wpadł na metę dopiero z siedemnastym czasem, kibice na trybunach nie dowierzali. – To niemożliwe, jakiś błąd pomiaru – mówili. Jednak wszystko było pod tym względem w porządku.
Damian chciał się zrewanżować w sprincie drużynowym. Wiele razy nadrabiał straty na ostatniej rundzie i zdobywał medale dla Polski w tej konkurencji. Wszystko wskazywało na to, że podobnie będzie również w niedzielne popołudnie w Arenie. Polacy prowadzili, Damian ruszył samotnie z impetem na ostatnią rundę i nagle stało się to, czego nikt się nie spodziewał. Wchodząc w wiraż z dużą prędkością, upadł na lód i z impetem uderzył w bandy. Publiczność zamarła. Do Damiana podbiegli trenerzy i lekarz reprezentacji. Po chwili obolały podniósł się z lodu. Kibice zaczęli bić brawo. Wiele osób krzyczało: – Damian, jesteśmy z tobą!
Byli zawiedzeni (podobnie jak on sam), ale potrafili docenić wysiłek i klasę mistrza. – Takie rzeczy w sporcie się zdarzają. Upadali nawet najwięksi mistrzowie, ale później się podnosili i wygrywali. Jestem przekonany, że tak samo będzie z Damianem i znowu dostarczy nam radości swoimi startami – powiedział jeden z kibiców.
– Nie wszystko poszło tak, jak bym chciał. Sport bywa brutalny, ale takie chwile też są jego częścią. Mam nadzieję, że szybko dojdę do siebie i będę gotowy na kolejne starty. Dziękuję za wsparcie, które otrzymałem na trybunach – jesteście wspaniali! – napisał w mediach społecznościowych Damian.
ag