– cieszy się Jaromir Radke, były znakomity łyżwiarz, olimpijczyk, a obecnie sędzia łyżwiarski (również na Pucharze Świata w Arenie). – Na trzy dni staliśmy się najważniejszym miejscem na łyżwiarskiej mapie świata. O naszym mieście mówiło się i pisało nie tylko w polskich mediach, ale również w Japonii, Stanach Zjednoczonych czy w Holandii – dodaje.
Jaromir Radke ścigał się na łyżwach w innych czasach. Na przełomie lat 80. i 90. Kiedy już zaczął pukać do światowej czołówki, w Polsce brakowało pieniędzy na wszystko, również na sport. Zawodnicy nie mieli nawet swoich dresów, były problemy z łyżwami. Trenowali na naturalnym torze, w deszczu, śniegu, zmagając się z wiatrem. – Trochę zazdroszczę dzisiaj moim młodszych kolegom i koleżankom, że mogą trenować w tak znakomitych warunkach. Jednak cieszę się, że osiągają sukcesy i liczą się na świecie – przyznaje.
Mimo to zawodnik KS Pilica przebił się na łyżwiarskie salony. W 1987 r. zdobył brązowy medal mistrzostw świata juniorów w Szwecji. Później przyszły sukcesy w gronie seniorów. Na igrzyskach w Lillehammer w 1994 r. zajął piąte miejsce. Stawał też na podium mistrzostw Europy.
Puchar Świata w Arenie był dla tomaszowskiego olimpijczyka wielkim sportowym świętem. Okazją do spotkania z kolegami z różnych państw, z którymi ścigał się kiedyś.
– To dla mnie zawsze wielkie wydarzenie. Wspominaliśmy czasy, kiedy razem rywalizowaliśmy na torze. Widząc tę całą oprawę, chętnie znowu byśmy się pościgali, ale to już 20 lat, od kiedy skończyłem karierę – mówi tomaszowski olimpijczyk, który wystąpił w tych zawodach w innej roli. Był jednym z sędziów. – Fajnie pracować na zawodach, kiedy Polacy zdobywają medale, zajmują wysokie miejsca. Złoty medal drużyny sprinterek (z naszą Karoliną Bosiek w składzie) odbił się szerokim echem w całym sportowym świecie. Pecha miał Damian Żurek. To świetny zawodnik, czołowy sprinter świata. Chciał sprawić radość swoim kibicom. Na 500 m biegł w ostatniej parze ze świetnym Amerykaninem Jordanem Stolzem. Obaj wypadli poniżej oczekiwać. Kibice, a nawet sędziowie, przez chwilę mieli wątpliwości, czy aparatura mierząca czas zadziałała prawidłowo. Szybko okazało się, że pod tym względem wszystko było w porządku. W sprincie drużynowym Polacy biegli po medal. Damian zawsze świetnie radzi sobie na ostatniej rundzie. Pewnie powalczyłby o złoto. Niestety przydarzył mu się upadek... Przy takiej prędkości, zmęczeniu, to się zdarza. Takie sytuacje też są wpisane w rywalizację sportową.
Tomaszowski olimpijczyk cieszy się z dobrych występów polskich reprezentantów w średnich i długich biegach. – Natalia Jabrzyk jest rewelacją tego sezonu, już zajmuje miejsca w pierwszej dziesiątce. Do światowej czołówki puka także Władimir Semirunnij – podkreśla.
Siedem edycji PŚ zorganizowane w ostatnich siedmiu latach w Tomaszowie pokazało, że nasze miasto żyje panczenami. – Zawody były znakomitą promocją Tomaszowa. Mamy świetnych kibiców. Zawsze marzyłem, żeby taka impreza była zorganizowana u nas. Sukcesy naszych reprezentantów (również młodzieży) to w dużej mierze też efekt Areny. Nie możemy o tym zapominać. Wkrótce powstanie hala w Zakopanem. Myślę, że mamy argumenty, żeby walczyć z nimi o największe imprezy. Pod Tatrami ma być najszybszy lód w Europie, ale najpierw muszą nauczyć się go robić. Nam zajęło to dwa–trzy sezony – twierdzi J. Radke.
ag