Jazdę po lodowisku przypominała podróż samochodem po tomaszowskich ulicach w piątek, 4 stycznia po południu i wieczorem. Mieszkańcy stali w ogromnych korkach, pojazdy ślizgały się i nie mogły podjechać pod górki, a kierowcy pomstowali, że służby drogowe znów zostały zaskoczone przez zimę i to w styczniu!
Prognozy pogody już od dawna zapowiadały, że może przyjść prawdziwa zima, tj. spaść śnieg i temperatura poniżej zera, mimo to piątkowy wieczór zaskoczył niemile wszystkich. Tomaszowskie ulice (i te w powiecie) zamieniły się w lodowisko, na drodze pojawiła się tzw. szklanka, która nawet bardzo dobrym kierowcom dała się mocno we znaki. – Wyjechałem z ulicy Ujezdzkiej po godzinie 16.00. Padał już wtedy śnieg, ale nie spodziewałem się czegoś takiego. Na drodze było bardzo ślisko, śnieg był bardzo mokry, zaraz zamarzał. Na ul. Warszawskiej stanąłem w wielkim korku, nawet do MZK nie można było dojechać. Kłopot z wyjazdem miały wozy strażackie z PSP – opowiada nasz czytelnik, pan Dominik, który z ulicy Ujezdzkiej do osiedla Strzelecka jechał w piątek godzinę! Gdyby nie to, że w pewnym momencie skręcił w ulicę Główną i jechał tamtą stroną miasta, pewnie zajęłoby mu to dłużej.
Na rondach było bardzo ślisko i pod każdą, nawet małą górkę w Tomaszowie ciężko było kierowcom podjechać. Drogi blokowały tiry. Ludzie godzinami próbowali wydostać się z ulicy Ujezdzkiej, Strefowej, Milenijnej, Warszawskiej, gdzie znajdują się zakłady pracy. Dzwonili z prośbą o pomoc do służb, wreszcie sami posypywali piaskiem drogi. – Od dwóch godzin nie widzę nikogo na rondzie przy stacji TMF oraz na ul. Ujezdzkiej. Straż nie podejmie działania bez waszego zgłoszenia, a mają problem przed sobą lub 10 minut dalej na pieszo. Ludzie dzwonią na 112, ja też, i dalej każdy musi radzić sobie sam – denerwowała się pani Magdalena.
Pod naszym postem na Facebooku o sytuacji na drogach pojawiły się setki komentarzy. Ludzie byli wściekli. – O godzinie 17.00 na mieście mijaliśmy karetki na sygnale, ale piaskarki ani jednej. Czopy natomiast takie, że z Barlickiego na Mościckiego przy Nowym Porcie jechaliśmy ok. 40 minut – pisał pan Daniel. Zaś pani Agnieszka podzieliła się tym, że o mały włos, a wylądowałaby autem na naczepie tira. Tir wpadł w poślizg i musiała szybko hamować, niestety auto ślizgało się jak na lodowisku. Przed rondem w Białobrzegach stała ciężarówka, korek był do Ludwikowa i dalej. Ludzie czekali w mieście na nadjechanie MZK i po np. 20 minutach rezygnowali, bo autobusu nie było. Zaś pani Tatiana Chmielewska z biura podróży poinformowała, iż jej zorganizowana grupa nie wyjechała do Teatru Muzycznego. – Autobus na dojazd po grupę potrzebował ponad godzinę, normalnie wystarcza 15–20 minut. Zima zaskoczyła drogowców. Szkoda, że ja za to płacę – napisała.
Pan Roman zauważył, że zamiast poruszać się pieszo czy rowerem, chyba lepiej na nartach biegowych. Na warunki narzekali nawet doświadczeni kierowcy, choć wiele osób twierdzi, że prawdziwych zimowych warunków jest od lat tak mało, że niektórzy kierowcy zapomnieli, jak się wtedy jeździ lub nigdy nie mieli okazji się nauczyć. Niestety, część osób miała też jeszcze w autach letnie opony i w sobotę, po tym śnieżnym Armagedonie na drogach, próbowali je wymieniać, choć czas był na to już dawno.
Nasz redaktor naczelny, Andrzej Kucharczyk, nagrał filmik, na którym pokazuje odcinek od mostu na Pilicy do ronda w Białobrzegach, który był cały zakorkowany. Lepiej było wyjść z samochodu i iść pieszo! Nagranie cieszy się dużym zainteresowaniem. Ludzie narzekali, że służby drogowe zaspały, a służby tłumaczą, że robiły co mogły, by poprawić warunki na drogach. – Użyliśmy całego swojego sprzętu i cały czas pracowaliśmy na drodze. Warunki były jednak bardzo ciężkie, śnieg był bardzo mokry, marznący. Jeszcze przed zapowiadanym opadem zgodnie z ostrzeżeniami jeździły nasze pługopiaskarki, potem jeździły po opadzie, był on zbierany, a także nad ranem – mówi Elżbieta Rudzka, dyrektorka Zarządu Dróg Powiatowych. Łącznie ZDP dysponuje trzema pługopiaskarkami na drogi powiatowe w Tomaszowie i sześcioma na terenie powiatu. – Nie tylko na naszych drogach był problem, dzwonili do nas mieszkańcy w sprawie drogi krajowej w Spale czy ulicy Warszawskiej, która jest drogą wojewódzką. Biała była nawet S8 – dodaje E. Rudzka. I tak było w istocie. Lód był niemal wszędzie. Elżbieta Rudzka zapowiedziała, że w nocy z 7 na 8 stycznia też służby powiatowe będą działać na drogach, bo po odwilży znów ma być przymrozek.
Jak po lodowisku jeździło się też na miejskich ulicach. Pracownicy Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta też zapewniali, że do utrzymania miejskich dróg zostały natychmiast skierowane trzy pługopiaskarki. – Nawierzchnie dróg są solidnie posypywane solanką, zgodnie z zatwierdzonym harmonogramem i kategorią drogi – czytaliśmy na stronie ZDiUM. Ludzie i tak pisali, że "piasku nie ma, ale za to światełka na Placu się palą". Wygląda więc na to, że na takie warunki jak w ostatni piątek zarządcy dróg piaskarek i innego sprzętu mają po prostu za mało.
J.D.