O wojnie i Holokauście mówi się dużo, ale często zapomina się o najmłodszych ofiarach, wśród których były dzieci z getta żydowskiego w Tomaszowie. Ich losy można było poznać, a pamięć uczcić w piątek, 29 listopada w Szkole Podstawowej "Tomek".
Piątkowy wieczór w szkole przy ul. Sosnowej był pełny wspomnień i refleksji na temat trudnych losów dzieci z getta w Tomaszowie. Dzieci te, tak jak wszystkie, chciały bawić się, cieszyć życiem, ale niestety ich dzieciństwo naznaczone było wojną, biedą i wykluczeniem. Historię tych dzieci poznawali tomaszowscy uczniowie w ramach projektu "Czułe Kamienie", polegającego na malowaniu kamieni, z których każdy upamiętniał konkretne dziecko z getta. Umieszczano na nim imię i nazwisko, datę urodzenia i często datę śmierci, choć nie zawsze jest ona znana. – Na kamieniu pisało się dane tego dziecka i dekorowało w sposób, jaki się chce. Ja miałam chłopca o imieniu Abram, który urodził się 23 czerwca 1941 r. – mówi Wiktoria, uczestniczka akcji.
W przedsięwzięciu wzięła udział nie tylko młodzież, ale m.in. seniorzy, tacy jak Krystyna Wilk, prezeska Tomaszowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, jak również Alicja Zwolak-Plichta, dyrektorka SP "Tomek". – Dzięki naszemu twórczemu zaangażowaniu każdy noworodek zostaje zapisany i zapamiętany – mówi dr Justyna Biernat, prowadząca piątkowe spotkanie, którego część odbyła się przy przyciemnionym świetle, oddając klimat wielu tomaszowskich domów w czasie wojny. Opowiedziała o tym, gdzie znajdowało się w Tomaszowie getto, jak nazywały się wówczas wchodzące w jego skład ulice (i które to są obecnie) oraz o tym, jak postępowała eskalacja przemocy wobec Żydów: o zmniejszaniu ich praw, niszczeniu synagog, handlu żydowskiego itd. Mówiła też o ślubach i o narodzinach dzieci w getcie.
O tej trudnej historii naszego miasta i jego mieszkańcach opowiadali też uczniowie – akcja nie była bowiem jednorazowym spotkaniem, lecz finałem warsztatów historycznych prowadzonych przez dr Justynę Biernat w SP "Tomek" we współpracy z Fundacją Pasaże Pamięci.
Rozporządzenie o utworzeniu tomaszowskiego getta zostało wydane 20 grudnia 1940 roku. W tym czasie w mieście przebywało 15.636 Żydów. Na getto składały się trzy strefy, których powierzchnia wynosiła łącznie 65 hektarów. – W tomaszowskim getcie urodziło się w ciągu dwóch lat 174 dzieci – informuje Justyna Biernat. Dzieci rodziły się najczęściej w domach. – Ci nieco zamożniejsi mieli swoje akuszerki, które przyjmowały porody. Najwięcej dzieci urodziło się na ulicy Bóżniczej. To ulica biedna, rzemieślnicza. Gdybyśmy poszli tam wtedy w szabas, w piątek, to we wszystkich oknach zobaczylibyśmy palące się świece, które zapaliły kobiety, a mężczyźni w swoich długich, czarnych płaszczach, tomaszowscy chasydzi, szli się modlić do bóżnicy – dodaje.
Ostatnie dziecko urodzone w tomaszowskim getcie to dziewczynka o imieniu Basia, córka Minki Landsberg i Pinkusa Klejnmana (2 października 1942 roku przy ulicy Radomerstrasse 11, obecnie Bohaterów Getta, przed wojną Bóżniczna).
Podczas spotkania w SP "Tomek" można było zobaczyć makietę getta w naszym mieście, którą przygotowała Zuzanna Stępień, uczennica I LO. W organizacji wydarzenia brała też udział jej mama Daria. Zajrzeć można było nawet do żydowskich kamienic, gdzie zatrzymała się historia i życie wielu osób.
Likwidcja tomaszowskiego getta miała miejsce na przełomie października i listopada 1942 roku. Kierunkiem deportacji był obóz zagłady w Treblince. Ale pamięć o tych ludziach, dzieciach nie zniknie. Każdy pomalowany kamyk trafi na tomaszowski cmentarz żydowski. – Skontaktuję się z rabinem w Łodzi i umówimy termin spotkania, by pójść wspólnie złożyć je na cmentarzu i odmówić kadisz, czyli modlitwę za zmarłych – mówi dr J. Biernat. Każde żydowskie dziecko, upamiętnione przez malujących, było też zaznaczone na makiecie getta. Kamienie malowane były również np. w ZSP nr 6 oraz będą w SOSW przy ul. Majowej. Część kamieni przesyłana jest także pocztą, żeby w wydarzeniu mogły wziąć osoby, które nie miały możliwości uczestniczenia w akcji na żywo.
Joanna Dębiec