Piątek, 18 października 2024, Imieniny: Hanny, Klementyny, Łukasza

zimbabwe mKilkanaście osób z Tomaszowa pojechało do bardzo ubogiego rejonu Zimbabwe, by pomagać dzieciom i mieszkańcom. Warunki bywały spartańskie, ale wdzięczność za jedzenie, prezenty, wspólny czas i budowę części szkoły była ogromna i wynagradzająca wszystko.


Wielka wyprawa, wielka radość dzieci

Jak się budzisz w ciepłym w domu, masz bieżącą wodę, jedzenie w lodówce i możliwość nauki czy pracy w godnych warunkach, to można powiedzieć, że masz wszystko. Swoją codzienność doceniają teraz jeszcze bardziej tomaszowianie (i mniejsza grupka towarzyszy i towarzyszek z innych miast, np. Płocka i Łodzi), którzy wrócili z misji charytatywnej w Afryce.

Wyjazd misyjny już po raz kolejny zorganizowała Fundacja Proem Zako. Polacy wyruszyli do bardzo biednego rejonu Zimbabwe, leżącego na granicy z Mozambikiem. Pomagali w wiosce Matezwa. Zawieźli ze sobą 30 walizek prezentów dla tamtejszych dzieci. – Były tam artykuły szkolne, buty, dresy, okulary – wylicza Edyta Wawrzyniak z Fundacji Proem Zako, jedna z trzech kobiet, które wyjechały na misję i jedyna z Tomaszowa. Prezenty były możliwe do kupienia dzięki darczyńcom. – Szkoda, że nie mogli osobiście zobaczyć radości tych dzieci. Była ogromna – mówi.

Tomaszowianie zorganizowali w Matezwie obóz dla 120 dzieci, ale tak naprawdę w zajęciach i aktywnościach brało udział 600–700 osób, bo w Zimbabwe trwał rok szkolny. Podczas obozu dzieci miały trzy posiłki, lekcje, zabawy, gry sportowe, wspólne tańce itp. – Dzieci pięknie tańczą, muzykę i ruch mają we krwi. W ten sposób, śpiewając i tańcząc, bawią się i spędzają czas. U nas bardziej przed komputerem czy smartfonem – opowiada nasza rozmówczyni.

Dzieci z Afryki kochają też piłkę nożną. Kopią gałgan, a jak mają, to piłkę. Polacy zostawili ich kilkadziesiąt, z czego tamtejsze dzieci były szczęśliwe. Dla nich ważne też było, żeby móc zjeść wartościowy posiłek. – Zatrudniliśmy kucharki stamtąd, które gotowały świeże posiłki. Były to np. sosy z mięsem, choć nie są tak wielkie sztuki mięsa, jak się kojarzą obiady Europejczykom. Poza tym dzieci zajadały się tzw. sadzą. To kasza kukurydziana z sosem – wspomina E. Wawrzyniak. W Afryce jada się rękoma, z kaszy robi się kulki, które macza się w sosie. Każde dziecko mogło się najeść, co tam normalnie do oczywistych nie należy. Równolegle z obozem tomaszowianie robili projekt budowlany związany z rozwojem tamtejszej szkoły. Chodzi do niej 1900 uczniów. Szkoła liczyła tylko trzy pawilony. Ten trzeci robili tomaszowianie kilka lat temu. Teraz zbudowali czwarty. – Dzięki temu szkoła powiększyła się o jedną czwartą, dzieci będą miały lepsze warunki. Chodzą na zajęcia na zmiany, bo inaczej się nie pomieszczą – tłumaczy E. Wawrzyniak. Przy budowie szkoły pomagali miejscowi mężczyźni. Ekipa nie zdążyła położyć dachu, ale wódz wioski zobowiązał się do jego zrobienia. – Koszty budowy pawilonu pokryła Fundacja Proem Zako. Część cegieł kupiliśmy, część pochodziła z lokalnej cegielni – wyjaśnia tomaszowianka.

Bieda, bezrobocie, trudne życie kobiet

W Matezwie i okolicach bardzo ciężko jest z pracą. Część mężczyzn wyjeżdża do Afryki Południowej, by zarobić. Tam, gdzie byli tomaszowianie, ludzie żyją z pracy w cegielni, z handlu. – Sprzedają wszystko, co się da, warzywa, gliniane naczynia, miski. Zajmują się też np. wyplataniem koszy i robią ozdoby z drewna. Kto ma talent artystyczny i sprzedaje swoje wyroby, może wyżywić rodzinę. Ogólnie jest jednak problem z pracą i z alkoholizmem – opowiada Edyta Wawrzyniak.

Młodzież, która pojechała do Afryki wraz z dorosłymi, zobaczyła, jak inne może być życie od tego, które mają w Polsce. – Warunki były skromne, ale nikt nie marudził, że musi iść dalej do prowizorycznej toalety czy myć się, polewając wodę z kubka. Młodzi ludzie świetnie sobie poradzili. Każdemu życzę, by mógł uczestniczyć w takiej wyprawie i potem bardziej doceniać to, co ma – podkreśla pani Edyta. Ona docenia. – Po powrocie do Polski, nawet jak usiądę w fotelu, by odpocząć, to myślę o kobietach z Zimbabwe. One nie mają odpoczynku, ich życie jest ciężkie – dodaje. Obserwowała je z bliska. Wstają przed wschodem słońca, o godzinie 4 i idą, często daleko, po wodę ze studni. Potem przed lepiankami, w których mieszkają, palą ogniska, na których grzeją przyniesioną wodę, by dzieci mogły się umyć. Przygotowują im skromne posiłki przed szkołą. – Jak dzieci pójdą do szkół, zajmują się dalszymi obowiązkami, np. skubią kury, robią pranie przy studniach. Zanoszą daleko ubrania, a potem mokre, które się przecież stają cięższe, przynoszą do domu, mając je na głowie, a na plecach jeszcze niosąc często młodsze dzieci. Pomimo biedy i ciężkich warunków dzieci tam chodzą czyste i czysto ubrane – opowiada E. Wawrzyniak.

W Zimbabwe główne czynności robi się do godz. 6, bo potem robi się ciemno. – W Matezwie ludzie żyją bez prądu i oczywiście bez bieżącej wody, a studnie są przeważnie daleko – powiedziała tomaszowianka. Wszystko odbywa się przed domami (lepiankami). W środku nie mają nawet stołów, różne czynności kobiety wykonują w niewygodnych pozycjach, na podłodze itd.

Każdy z nas jest bogaty

Mimo to mieszkańcy, a zwłaszcza dzieci, są wdzięczni za najdrobniejszy miły gest i prezent. – Jak wyjeżdżaliśmy, to wódz wioski nam dziękował i mówił, że dzieci tam skupiają się właśnie nie na tym, czego im brakuje, ale na tym, co mają – mówi pani Edyta. Cieszy się, że tomaszowianie nie tylko pojechali im pomóc, ale też, że inni ludzie z naszego miasta i powiatu (i spoza) włączyli się w zbiórki, aukcje i licytacje na rzecz wyjazdu i prezentów dla dzieci. – Na pewno wyjazd dużo dał również nam. Jesteśmy jeszcze bardziej wdzięczni za nasze życie, bo w Polsce, w Europie każdy z nas, w porównaniu z tym, co jest w Zimbabwe, jest bogaty – uważa Edyta Wawrzyniak.

Autorzy zdjęć: Szymon Karkowski, Jurek Sikora

Joanna Dębiec

Pin It





Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Materiały Urzędu Miasta

informacje starostwa powiatowego

TIT - Tomaszowski Informator Tygodniowy
Agencja Wydawnicza PAJ-Press

ul. Długa 82
97-200 Tomaszów Mazowiecki,
tel. 44 724 24 00 wew. 28 (biuro ogłoszeń)
tel. kom. 609-827-357, 724-496-306

WYRÓŻNIONE

W miniony weekend rozegrane zostały...

  W ubiegły weekend w Tucholi...

Tłumy mieszkańców i kibiców Widzewa...

Co do zasady, budżety obywatelskie ...

Olbrzymie zainteresowanie i wielkie...

Piłka w III lidze. W niedzielę Lech...

– Już w sierpniu rozpoczęliśmy przy...

Dobro pacjentów szpitala powinno by...

...trafiły w ubiegłą sobotę, 12 paź...

13 października około godz. 1.00 w ...

NAJNOWSZE

W poniedziałek, 21 października kad...

Tłumy mieszkańców i kibiców Widzewa...

...trafiły w ubiegłą sobotę, 12 paź...

Zarząd Województwa Łódzkiego zatwie...

13 października odbyła się ogólnopo...

Przed trzema laty Tomaszów otrzymał...

Dobro pacjentów szpitala powinno by...

10 października około godz. 14.00 p...

Kolejne już spotkanie z cyklu "Dzie...

ALFABET TOMASZOWSKI: W 120. rocznic...

 

Stan jakości powietrza według Airly
TOMASZÓW MAZOWIECKI