Do Wszystkich Świętych coraz bliżej i w sklepach oraz kwiaciarniach jest coraz więcej zniczy i wiązanek na groby. Niestety zdarzają się też kradzieże na cmentarzach. – Chciałabym przestrzec wszystkich, cmentarne hieny już grasują – mówi pani Urszula Robak z Tomaszowa.
Hieny już grasują
Pani Urszula pewnej pięknej wrześniowej soboty kupiła dwa okazałe wrzosy w doniczkach na grób swoich rodziców. – Leżą w jednej mogile, więc każde dostało po wrzosie, żeby – jak to się mówi – każde miało swój, nikt nie był poszkodowany – informuje kobieta. Bardzo jej się te wrzosy podobały, były trójkolorowe, piękne. Niedługo przypada rocznica śmierci jej matki, więc prezent był jak znalazł. Niestety, kiedy pani Urszula przyszła w zeszły czwartek na cmentarz, po wrzosach została tylko doniczka. – Jest mi przykro, nie wiem, czy teraz kupować jakieś droższe kwiaty, a przecież zbliża się Święto Zmarłych. Już hieny grasują – dodaje.
Od razu z cmentarza przyszła do naszej redakcji zgłosić sprawę i ostrzec, by ludzie uważali na groby swoich bliskich i na to, co na nie stawiają. Pani Urszula przyznała jednak, że nie zgłosiła kradzieży ani na policji, ani w kancelarii cmentarza. – Nie wiem, czy oni coś pomogą, choć faktycznie należy zgłaszać, by złodzieje nie czuli się bezkarni. Ostatnio mojej znajomej, która przychodzi na grób na nowy cmentarz, skradziono dużą kompozycję. Była bardzo zmartwiona, kompozycje nagrobne są teraz bardzo drogie. I owszem, kosztują nawet po kilkaset złotych (o czym złodzieje dobrze wiedzą).
Joanna Białecka, kierowniczka cmentarza rzymskokatolickiego z ramienia kurii, przyznaje, że kradzieże na cmentarzu się zdarzają. – Sama złapałam kiedyś złodzieja na gorącym uczynku. Kradł kwiaty z grobu w mojej obecności. Podpierał się kulą. Myślę, że to była atrapa, żeby każdy myślał, że to osoba niepełnosprawna i żeby to ułatwiało kradzieże. Wezwałam policję, sprawa została zgłoszona. Osoby kradnące z grobów mają inne konsekwencje niż przy zwykłej kradzieży – mówi. Faktycznie, zgodnie z artykułem 262 Kodeksu karnego sprawcy ograbienia zwłok czy grobu grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Niestety, jak mówi kierowniczka cmentarza, ludzie często nie zgłaszają kradzieży policji. – Przychodzą i zgłaszają mnie. Owszem, ja to policji zgłaszam, ale to musi zrobić dysponent grobu, nie ja. Policja musi się indywidualnie zająć taką sprawą, zrobić notatkę, oszacować straty itp. – zauważa Joanna Białecka.
Wydawać na żyjących, nie zmarłych
Niestety ludzie starsi, widząc, że z grobu zniknęła wiązanka czy znicz, często idą (mając po drodze) do kancelarii lub do naszej redakcji, ale na policję już nie. Na części rzymskokatolickiej cmentarza przy ul. Smutnej jest monitoring. – Obejmuje on jednak tylko główne aleje, kto ma ukraść, i tak to zrobi. Na cmentarzu ewangelickim monitoringu nie ma – mówi J. Białecka.
Ks. Bogusław Sebesta, pastor i proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej twierdzi, że ja pierwsza w ostatnim czasie informuję go o kradzieżach na cmentarzu, ale wie, że może być teraz więcej takich sytuacji, bo tak to jest przed Wszystkimi Świętymi. – Ubolewam, że do takich kradzieży dochodzi. To bardzo smutne, ale może to też powinno skłonić nas do refleksji nad tym, jak dbamy o pamięć o naszych bliskich zmarłych. Bo niestety przeważnie jest tak, że duża dbałość o grób, o piękne i drogie wiązanki i znicze jest wprost proporcjonalna do tego, że za życia relacja z tą osobą nie była dobra. Chcemy tym zmarłym chyba wynagrodzić brak dbałości za życia – zauważa ks. Bogusław Sebesta.
Radzi, by dbać o groby bliskich, ale żeby pamiętać o cierpieniu żyjących. – Zmarły na pewno nie chce, żebyśmy wydawali dużo pieniędzy na kwiaty i znicze, tylko chciałby, żeby pomagać ludziom żyjącym – dodaje. Uważa też, że lepiej kupować kwiaty żywe, cięte, a nie plastikowe i w doniczkach, bo te właśnie trafiają do drugiego obiegu. – Martwi mnie też to, że ktoś potem te kradzione rzeczy z grobów kupuje, ale może nie do końca świadomie – mówi ks. B. Sebesta. Przyznaje, że nie ma monitoringu na części protestanckiej, ale i na katolickiej jest go zbyt mało, by rejestrować każdy pomnik. Faktycznie. Kamer musiałoby być mnóstwo. – Wiem, że ludzie sami sobie instalują kamery przy grobach bliskich. Potem nawet na aplikacji na telefonie widzą, kto podchodzi do pomnika. Nie jest to drogie, a ułatwia monitorowanie grobów bliskich. My nie jesteśmy w stanie zainstalować więcej kamer – przyznaje kierowniczka cmentarza Joanna Białecka. Twierdzi, że kradzieży w okresie 1 listopada może być więcej, bo i na cmentarzach robi się "bogato".
Piraci drogowi przy cmentarzu
Nie tylko kradzieże są problemem na cmentarzu. – Prosiłam policjantów o zrobienie przejścia dla pieszych między bramami na nowym i starym cmentarzu. Ludzie starsi tamtędy przechodzą, całe kondukty pogrzebowe, jest bardzo niebezpiecznie, zwłaszcza że kierowcy tam nie zwalniają. Komendant policji obiecał, że sprawa będzie zgłoszona do zarządu dróg – mówi J. Białecka.
Faktycznie na ulicy Ugaj wielu kierowców lubi się rozpędzić. Podobnie bardzo szybko jeżdżą po pobliskiej ulicy Chopina. – Zgłaszałam wyścigi samochodowe na ulicy Ugaj. Jeździły tu beemki i inne auta. Było je słuchać wieczorami. Nawet nasze cmentarne kamery rejestrowały te wyścigi. Były tu patrole policji i na razie wyścigi ucichły albo zdarzają się rzadziej, ale i tak ludzie tu bardzo przekraczają prędkość – dodaje kierowniczka.
Joanna Dębiec