– alarmuje jeden z mieszkańców wsi Dąbrowa (gm. Lubochnia). – Prosiłem o pomoc w Urzędzie Gminy, w powiecie, na policji, ale nie dostałem wsparcia. To niewypał z czasów II wojny światowej. Może ważyć nawet 300 kilogramów – dodaje.
Mężczyzna zadzwonił do naszej redakcji i poprosił o pomoc. – Nie wiem. co mam zrobić. Pod koniec II wojny światowej mój ojciec zakopał ten poniemiecki pocisk pod ziemią. Po prostu stoczył go do bunkra. Niemcy zostawili wszystko, uciekając przed nacierającymi Sowietami. Wiem, że nie powinien tak zrobić. Przez lata nie podnosiłem tej kwestii, bo nikomu to nie przeszkadzało. Leżał głęboko pod ziemią i mogłem bez problemu orać pole. Teraz syn chciał się tam budować i jak mu o tym opowiedziałem, to zrezygnował. Bał się nawet tam wjechać z koparką – mówi zdenerwowany nasz czytelnik.
Ta opowieść brzmi niewiarygodnie. Można potraktować ją z przymrużeniem oka. Jednak podeszliśmy do tematu poważnie, starając się pomóc mieszkańcowi Dąbrowy.
Pocisk zakopany od 80 lat
Zapytaliśmy ekspertów, czy takie niewypały mogły być zostawione w tym rejonie? – Jeśli chodzi o system obrony na linii Pilicy, Niemcy budowali je raczej w okolicach Tomaszowa czy Inowłodza. Jednak ten pocisk w Dąbrowie może być związany z ochroną bunkra kolejowego w Konewce – mówi Andrzej Kobalczyk, twórca Skansenu Rzeki Pilicy, który wykopał z dna rzeki wiele wojennych "skarbów" – pojazdów opancerzonych.
Znawcą poniemieckich schronów, bunkrów jest Juliusz Szymański. Twórca i opiekun Trasy Turystycznej "Bunkier w Konewce" napisał na ten temat wiele książek i publikacji. Twierdzi, że relacja mieszkańca Dąbrowy może być wiarygodna. – Jeszcze w latach 70. XX w. okoliczni mieszkańcy wykopywali z ziemi pozostałości z okresu II wojny światowej. Raczej w bliższej odległości od jednostki wojskowej. Dlatego byli stamtąd przeganiani – wyjaśnia nam J. Szymański.
Czytała(e)ś wstęp naszego artykułu ? Spodobał Ci się ?
Kliknij aby wykupić Pełny dostęp