11-letni chłopiec chciał przejść po przejściu na ul. Głównej w Smardzewicach. Wtedy nadjechała rozpędzona ciężarówka... Cudem nie doszło do tragedii. - Gdyby wcześniej zwolniła do dozwolonej prędkości, to pewnie nie doszłoby do takiej sytuacji - mówią świadkowie tego zdarzenia.
Do zdarzenia doszło w piątek, 6 września. Chłopiec prowadzący rower stanął na chodniku przed pasami i czekał na możliwość przejścia. Wtedy nadjechał dostawczy bus, który zatrzymał się przed pasami, żeby przepuścić dziecko. 11-latek ruszył. Zrobił kilka kroków po przejściu i zamarł z przerażenia, widząc nadjeżdżającego tira. Kierowca rozpędzonej ciężarówki nie zdążył wyhamować i uderzył w tył białego dostawczaka. Z relacji świadków wynika, że próbował go omijać i zjechać na przeciwległy pas. - Dobrze, że mu się nie udało, bo wtedy konsekwencje mogły być o wiele poważniejsze. Przestraszony chłopiec stanął nieruchomo. Podbiegły do niego inne dzieci i pomogły mu zejść z jezdni i ściągnąć z drogi jego rower - relacjonują przechodnie.
Kierowcy samochodów, którzy brali udział w kolizji odjechali kilkaset metrów dalej. Porozmawiali i odjechali. - Dzieckiem się nie zainteresowali – mówi nam jeden ze świadków.
Policja nie interweniowała na miejscu zdarzenia. - Nie mieliśmy zgłoszenia, dlatego nie podjęliśmy interwencji - wyjaśnia asp. sztab. Grzegorz Stasiak, rzecznik tomaszowskiej policji.
Na komendę jeszcze tego samego dnia wybrała się mama chłopca. - Powiedziano mi, że syn nie był uczestnikiem zdarzenia, ponieważ nie został potrącony. Kierujący pewnie się dogadali i odjechali. Tyle, że wina kierowcy ciężarówki jest tutaj bezsporna. Dziecko okropnie się przestraszyło. Do dzisiaj nie może dojść do siebie. Myślę, że w trosce o bezpieczeństwo naszych dzieci powinni piętnować takie zachowania i starać się ustalić sprawcę. Służby drogowe czy policja powinny też zająć się poprawą bezpieczeństwa w tym miejscu, żeby nie doszło do tragedii - rozkłada ręce kobieta.
Czytała(e)ś wstęp naszego artykułu ? Spodobał Ci się ?
Kliknij aby wykupić Pełny dostęp