Stara pralka, wielki trud
Pan Edward* idzie ul. Spalską i ciągnie ciężki wózek. Pogoda ładna, więc można wyjść w teren i coś "wyhaczyć". Teraz swoje skarby, a są to m.in. części starej pralki, idzie sprzedać do skupu złomu. - Idzie pan do najbliższego skupu złomu? - pytam. - Nie. Do najlepszego. Za sobą ma już kawałek drogi. Wprawdzie przejście kilku ulic nie jest w Tomaszowie trudne, ale on ma już ponad 60 wiosen i dokucza mu ból kręgosłupa. Mówi, że ma też chore płuca, dlatego zbiera złom dużo rzadziej niż kiedyś. - Za tym trzeba się nachodzić, a mnie już zdrowie nie pozwala. Ale ze trzy razy w miesiącu jestem na skupie, bo inaczej ciężko byłoby wyżyć. Każdy grosz się przyda. Mam tylko zasiłek z MOPS-u, staram się o rentę. Mam nadzieję, że wkrótce mi ją przyznają, bo jestem po operacji płuc - mówi z trudem, właśnie przez te płuca. Złom, który wiezie, ma głównie z tego, co ludzie wystawiają. Są to np. stare urządzenia, maszyny, silniki. Pan Edward bierze to, co może, nie wchodzi na podwórza, nikt go więc nie przegania. Samo znalezienie złomu i zawiezienie go do skupu to nie wszystko. - Na przykład taką pralkę musiałem rozebrać, odrzucić to, czego na skupie mi nie wezmą - opowiada, a krople potu spływają mu po czole. Przed nim jeszcze trochę drogi. Kiedy wychodzi ze skupu złomu, uśmiecha się. - Dziś zarobiłem 25 złotych - informuje. Bierze wózek i rusza z powrotem. Do pustego domu. Dobrze, że w kieszeni pusto nie jest. Może kupi bułki, może tytoń. Pijany nie chodzi.
Czytała(e)ś wstęp naszego artykułu ? Spodobał Ci się ?
Kliknij aby wykupić Pełny dostęp
Nie masz uprawnień do publikowania komentarzy. Aby dodać komentarz musisz być zalogowany zaloguj się
Komentarze będą poddawane moderacji, zanim zostaną opublikowane.